Pod Budą: Etniczny prztyczek w nos
Niedawno na rynku ukazał się kolejny album krakowskiej grupy Pod Budą zatytułowany "Razem". Jej lider Andrzej Sikorowski, znany ze swej zdolności wnikliwego obserwowania otaczającej nas rzeczywistości i często dość zabawnego sposobu jej opisywania, przy okazji nagrania najnowszej płyty zdecydował się na skomentowanie panującej od ponad roku w naszym kraju mody na muzykę etniczną.
"Piosenka 'Etnicznie' to bardziej efekt mojego rozdrażnienia z powodu właśnie tej mody na wszystko co jest związane z muzyką etniczną, ludową, czy też muzyką korzeni. Ta ludowość mnie troszeczkę drażni. Zawsze z szacunkiem będę się wypowiadał na temat członków grup Brathanki i Golec uOrkiestra, bo szczególnie ci pierwsi, to moi koledzy. Znam ich możliwości instrumentalne i uważam, że są kolosalne, ale wolałbym, aby grali muzykę, która gra im w duszy, bo jestem pewien, że ta taką nie jest. Jeśli już próbowałem dać prztyczka, to bardziej temu zjawisku, aniżeli konkretnym wykonawcom. Nie podoba mi się to, że muzyka biesiadna i góralska nie schodzi z anteny. Nie podoba mi się, że kiedy idę przez Zakopane, to na wszystkich stoiskach z płytami nie można kupić niczego innego, aniżeli muzyka góralska w wykonaniu różnych przedziwnych zespołów, które chcą się dorobić, a tak naprawdę z folklorem nie mają nic wspólnego. To zaczyna już niebezpiecznie zbliżać się do szmiry" - powiedział nam Andrzej Sikorowski, frontman i kompozytor większości materiału grupy Pod Budą.