Pete Davidson w ogniu krytyki za żart o zamachu w Manchesterze
Na narzeczonego Ariany Grande, Pete'a Davidsona, spadła fala krytyki po tym, jak zażartował z zamachu terrorystycznego w Manchesterze. Doszło do niego w 2017 roku po koncercie Grande.
Przypomnijmy, że po koncercie Ariany Grande w maju 2017 roku w Manchesterze doszło do ataku terrorystycznego, w wyniku którego śmierć poniosły 22 osoby, a 119 zostało rannych.
Jak podaje brytyjski dziennik bulwarowy "Mirror", aktor komediowy i gwiazdor programu "Saturday Night Live", Pete Davidson, raptem kilka miesięcy po tragicznych wydarzeniach w Manchesterze zażartował podczas jednego ze swoich stand-upów, że Ariana Grande stała się sławna, ponieważ "Britney Spears nie miała ataku terrorystycznego na swoim koncercie".
Wypowiedź komika spotkała się z dużą krytyką. Charlotte Hodgson, matka 15-letniej dziewczynki, która zginęła wówczas w Manchesterze, nie kryła swojego rozgoryczenia zachowaniem Davidsona.
"Każdy, kto żartuje sobie z tej sytuacji, jest obrzydliwy i myślę, że powinien publicznie przeprosić za to. Rodziny uznają to za równie obrzydliwe" - mówiła Hodgson w rozmowie z dziennikarzem "Mirror".
Kobieta dodała również, że osoby, których bliscy ucierpieli bądź stracili życie w wyniku zamachu, codziennie słyszą żarty na ten temat. "Ale robienie tego przez kogoś, kto jest tak sławny, a teraz jest w związku z Arianą, to oburzające. Myślę, że ona też byłaby przerażona" - kontynuowała Charlotte Hodgson.
Do tej pory ani Pete Davidson, ani Ariana Grande nie skomentowali tej sytuacji.
Tuż po zamachu Grande zdecydowała się przerwać trasę koncertową. Mimo to postanowiła wrócić do Manchesteru, by w ten sposób oddać hołd ofiarom. Zorganizowała wielki koncert charytatywny, a przed nim odwiedziła w szpitalu rannych w ataku.
"Muzyka powinna być najbezpieczniejszą rzeczą na świecie. Wydaje mi się, że właśnie dlatego to takie ciężkie dla mnie każdego dnia. Chciałabym móc zrobić więcej. Wydaje się, że z czasem będzie łatwiej o tym mówić, albo się z tym pogodzić. Każdego dnia czekam na ten spokój, który nie nadchodzi i to nadal jest niezwykle bolesne" - mówiła Ariana Grande się w rozmowie z magazynem "Time", rok po tragedii.
Grande wyznała również, że po zamachu w Manchesterze cierpi na zespół stresu pourazowego. "Nie powinnam nawet mówić o moich własnych doświadczeniach - nie powinnam mówić czegokolwiek. Nie sądzę, że kiedykolwiek będę wiedziała, jak o tym mówić i nie płakać" - wyznała gwiazda.