Paul Simon żegna się ze sceną: Naturalny koniec
Amerykański wokalista Paul Simon ogłosił, że w maju rozpocznie pożegnalną trasę "Homeward Bound - The Farewell Tour".
76-letni Paul Simon, który w USA cieszy się statusem porównywalnym ze swoim rówieśnikiem Bobem Dylanem, poza działalnością solową występował w duecie Simon & Garfunkel.
"Często zastanawiałem się, jak to będzie, gdy dojdę do punktu, w którym uznam, że moja kariera dobiega do naturalnego końca. Teraz już to wiem: to trochę niepokojące, trochę radości i jakiś rodzaj ulgi" - głosi komunikat wokalisty.
"Uwielbiam tworzyć muzykę, mój głos wciąż jest mocny, a mój zespół to wspaniała grupa utalentowanych muzyków. Nieustająco myślę o muzyce" - kontynuuje Simon.
Muzyk przypomniał jednak, że w grudniu 2017 r. zmarł jego gitarzysta Vincent N'guini, z którym przyjaźnił się od 30 lat.
"Jego odejście nie było głównym powodem mojej decyzji o zakończeniu koncertowania, ale jednym z ważniejszych czynników. Czuję, że czas spędzany z dala od żony i rodziny zbiera żniwo, które odbiera radość z grania" - tłumaczy Paul Simon.
Lista osiągnięć Paula Simona jest imponująca i obejmuje m.in. 12 nagród Grammy, nagrodę im. Gershwinów Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych (pierwszy laureat) czy obecność na liście 100 osób, które wpłynęły na kształt świata (magazyn "Time", 2006 r.). Do tego masa platynowych i złotych płyt, peany krytyki i uznawany za przełomowy album "Graceland" (1986) na koncie.