Reklama

Ozzy Osbourne był przekonany, że umiera, a rodzina to przed nim ukrywa

Wokalista Black Sabbath i gwiazdor programów telewizyjnych przyznał, że spodziewał się rychłej śmierci. I choć już wie, że nie jest to prawda, daleko mu do poczucia szczęścia. Jak sam przyznaje, bardzo cierpi.

W wywiadzie opublikowanym na platformie SiriusXM, Książę Ciemności zdradził, że czuł zbliżającą się śmierć.

"Myślałem, że wszyscy to przede mną ukrywają. Czułem ogrom bólu i nieszczęścia. Pamiętam, jak zwróciłem się do Sharon (żony, przyp. red.): 'Musisz być ze mną szczera. Czy jest mną gorzej, niż to przedstawiasz?' Zaprzeczyła" - powiedział Ozzy Osbourne.

Rockmana faktycznie w ostatnich latach trudno nazwać okazem zdrowia. Lista jego dolegliwości jest długa. Ostatnio walczył infekcjami skóry wywołanymi przez gronkowcowe, zapaleniem płuc w wyniku niedoleczonej grypy. Zmaga się z Parkinsonem, do tego, upadając w 2019 r. w swoim domu (gdy szedł po ciemku do łazienki), mało nie roztrzaskał kręgosłupa.

Reklama

Ostatecznie wypadły mu "tylko" metalowe śruby, wprowadzone do jego ciała po wypadku quadowym w grudniu 2003 roku (złamany obojczyk, osiem złamanych żeber, uszkodzone kręgi szyjne spowodowały, że spędził wtedy w szpitalu 2 miesiące). Po tym upadku długo sądził, że jest sparaliżowany.

Dziś 71-letni frontman Black Sabbath mówi, że nie jest sprawny w stu procentach, może w jakichś 75...

"Powoli dochodzę do zdrowia, wciąż odczuwam dużo bólu" - przyznaje smutno. W nagraniu słychać, że nawet te słowa kosztują go dużo wysiłku.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Ozzy Osbourne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama