Oskarżony o molestowanie Plácido Domingo zrezygnował z występów w Met Opera
Światowej sławy śpiewak operowy Plácido Domingo zrezygnował z udziału w sztuce "Makbet" wystawianej przez nowojorską Metropolitan Operę oświadczając, że jego "kariera w Met zakończyła się po 706 występach". Krok ten jest pokłosiem oskarżeń o molestowanie seksualne, które pod adresem artysty wysunęło 20 kobiet.
Plácido Domingo zadebiutował w słynnej Met Opera w wieku zaledwie 27 lat i śpiewał w nim przez 51 lat. Teraz, w obliczu poważnych oskarżeń o molestowanie, artysta zdecydował zakończyć swoją karierę w Met, choć nie oznacza to, że przyznaje się do winy, wręcz przeciwnie.
"Zdecydowanie zaprzeczam pojawiającym się zarzutom wobec mojej osoby, myślę, że to niepokojące, że ludzie są potępieni bez należytego procesu. Po przeanalizowaniu wszystkich okoliczności, uważam, że mój występ w 'Makbecie' odwróciłby uwagę od ciężkiej pracy moich kolegów" - powiedział Agencji AP śpiewak.
Domingo dodał również: "Cieszę się, że w wieku 78 lat udało mi się jeszcze zaśpiewać wspaniałą tytułową rolę podczas prób 'Makbeta'. Uważam, że to mój ostatni występ na tej scenie".
Met Opera przystała na te decyzję, a w oświadczeniu, które wydała instytucja poinformowano, że artysta zgodził się "wycofać ze wszystkich przyszłych występów ze skutkiem natychmiastowym”.
Agencja AP podaje, że dziewięć osób było molestowanych seksualnie przez Placido Domingo przez ponad trzy dekady od końca lat 80. Do zdarzeń miało dochodzić m.in. w obiektach, w których tenor sprawował dyrektorskie funkcje.
Jedna z cytowanych osób twierdzi, że hiszpański gwiazdor włożył jej rękę pod spódnicę. Inne trzy dodają, że Domingo zmusił je do pocałunków w usta - w garderobie, pokoju hotelowym i na lunchu.
"Biznesowy lunch nie jest czymś dziwnym. Ale ktoś próbujący trzymać cię za rękę, lub kładący swoją dłoń na twoim kolanie na biznesowym lunchu - to już jest dziwne" - mówi jedna z wokalistek.
Dodatkowo sześć innych kobiet powiedziało AP, że Domingo składał im niedwuznaczne propozycje, które stawiały je w niekomfortowych sytuacjach. Jedną z nich tenor miał wielokrotnie nagabywać na randki, po tym jak została zatrudniona na jego koncerty pod koniec lat 90. Agencja rozmawiała też z kilkudziesięcioma osobami - wokalistkami, tancerzami, muzykami orkiestr, członkami ekip technicznych, nauczycielami śpiewu - którzy byli świadkami różnych niewłaściwych zachowań Placido z podtekstem seksualnym.
W tekście AP pojawia się historia młodej wokalistki, która zaczęła współpracę z Domingo pod koniec lat 90., gdy tenor został artystycznym dyrektorem opery w Los Angeles. Placido miał do niej wydzwaniać do domu, zapraszać na drinka i do swojego apartamentu, by przygotować dla niej śniadanie. Podczas jednej z wielu niezapowiedzianych wizyt w garderobie, miał położyć rękę na jej biuście.
"Byłam całkowicie zastraszona, czułam, że odmawiając mu, odmawiałabym Bogu. Jak można odmówić Bogu?" - mówi teraz.
Śpiewak zaprzeczył zarzutom, a w swoim oświadczeniu napisał:
"Te oskarżenia ze strony anonimowych osób sięgające 30 lat wstecz są mocno niepokojące, a sposób ich przedstawienia, niedokładny. To bolesne, gdy słyszę, że mogłem kogoś zdenerwować lub sprawić, że poczuł się niekomfortowo - bez względu na to, jak dawno temu się to zdarzyło i pomimo moich najlepszych intencji. Wierzyłem, że wszystkie moje relacje i związki były zawsze przyjmowane z zadowoleniem z obu stron. Ludzie, którzy mnie znają, lub ze mną pracowali, wiedzą, że nie jestem osobą, która kogoś celowo rani, obraża lub zawstydza" - napisał Placido Domingo.
78-letni tenor dodał, że zdaje sobie sprawę, że standardy postępowań zmieniły się w ciągu ostatnich lat, przypominając, że jego kariera w operze trwa ponad 50 lat.