Ochroniarz Jacksona: Oferowali mi pieniądze
Alberto Alvarez, były ochroniarz Michaela Jacksona i kluczowy świadek w trwającym procesie dr. Conrada Murraya, twierdzi, że oferowano mu "wielkie pieniądze" za rozmowę na temat śmierci Króla Popu.
Proces ws. śmierci Michaela Jacksona rozpoczęty
27 września 2011 roku odbyła się pierwsza rozprawa w procesie oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci Króla Popu lekarza Conrada Murraya.
Alberto Alvarez zeznał w sądzie (29 września), że po śmierci Michaela Jacksona w czerwcu 2009 roku zgłosiło się do niego 30 agencji prasowych i sieci telewizyjnych. Przynajmniej dziewięć z nich, zdaniem ochroniarza, zaproponowało mu honorarium za wywiad na temat nie wyjaśnionej wciąż do końca śmierci Jacksona.
200 tysięcy dolarów miał zaoferować tabloid "The National Enquirer", często publikujący rewelacje na temat gwiazd. Okrągłe pół miliona padło w ofercie od niewymienionej z nazwy agencji.
Alvarez podkreślał, że wszystkie propozycje odrzucił. W sądzie zaznaczał, że to zachowanie, zgodne z jego etyką, kosztowało go wiele. "To spowodowało rozliczne kłopoty finansowe. Naprawdę nie mam stałej pracy. Z wysokiej pensji (za pracę u Jacksona) spadłem do prawie niczego" - narzekał ochroniarz.
Z jego zeznań dowiedzieliśmy się, że Alvarez pomagał oskarżonemu o nieumyślne spowodowanie śmierci dr. Conradowi Murrayowi w próbie reanimacji Michaela Jacksona w jego domu w Los Angeles. Później na polecenie lekarza spakował i uprzątnął z widoku leki i medyczne przyrządy.
Alvarez pomógł trzymać dzieci Jacksona, Paris i Prince'a, z dala od sypialni, w której przebywał Król Popu. Później towarzyszył wezwanym ratownikom, którzy przewieźli Jacksona do szpitala, w którym ogłoszono śmierć wokalisty.
Proces Murraya, który jest specjalistą kardiologiem, rozpoczął się we wtorek, 27 września, w Los Angeles. Prokuratura zarzuca lekarzowi, że spowodował śmierć piosenkarza, podając mu propofol, silny środek znieczulający, co miało ułatwić zaśnięcie, i nie monitorując następnie stanu Jacksona we właściwy sposób. Zdaniem prokuratury, powołującej się na opinie biegłych, lekarz w ogóle nie powinien był podawać propofolu w warunkach domowych, gdyż środek ten można bezpiecznie stosować tylko w szpitalu.
Murray zaprzecza oskarżeniu. Jego obrońca, Ed Chernoff, powiedział przed sądem, że wokalista sam doprowadził się do śmierci. Lekarzowi grozi do czterech lat więzienia.