Reklama

Niemal całe życie skrywał to przed światem. Bał się, co powiedzą ludzie

W tym roku George Michael skończyłby 61 lat. Niemal całe życie ukrywał swoją orientację seksualną ze strachu przed opinią publiczną. Okazuje się, że doprowadziło go to do kilkukrotnej próby odebrania sobie życia.

W tym roku George Michael skończyłby 61 lat. Niemal całe życie ukrywał swoją orientację seksualną ze strachu przed opinią publiczną. Okazuje się, że doprowadziło go to do kilkukrotnej próby odebrania sobie życia.
George Michael /Michael Putland /Getty Images

George Michael był ikoniczną postacią światowej sceny muzycznej, którą stawiano na równi z Michaelem Jacksonem i Madonną. Zmarł 25 grudnia 2016 roku, a jego ciało znalazł partner Fadi Fawaz w posiadłości gwiazdy. 

Przyczyną śmierci była choroba serca i stłuszczenie wątroby, do czego doprowadził dramatyczny tryb życia, jaki prowadził. Bowiem składał się on z alkoholu oraz narkotyków. Jego życie nie było usłane różami. 

Reklama

"Tak bardzo chciał umrzeć. (...) Myślę, że życie zatrzymało się dla niego dawno temu" - powiedział Fawaz, który zdradził również, że Michael przynajmniej cztery razy próbował odebrać sobie życie.  

Prawie całą karierę ukrywał swoją orientację. "Bał się, że ktokolwiek się dowie"

George Michael połowę swojej kariery spędził ukrywając orientację seksualną. Skrajnie przerażony tym, co mogliby powiedzieć ludzie popadł w totalną paranoję. Już w wieku 19 lat wiedział, że nie jest heteroseksualny.  

Gdy zdał sobie sprawę ze swojego pociągu do mężczyzn, postanowił wyznać to swojemu koledze z zespołu Wham!, czyli Andrew Ridgeley’owi. Gitarzysta stwierdził, że to nie wpływa w żaden sposób na ich relację, jednak odradził Michaelowi wyjawienie prawdy publicznie. 

"W tamtym momencie naprawdę chciałem się ujawnić, a potem całkowicie straciłem odwagę" - wyznał piosenkarz. 

Bliski przyjaciel artysty wypowiedział się w biografii "George Michael. A Life" Jamesa Gavina, jaki strach odczuwał artysta.  

"Bał się, że ktokolwiek o czymkolwiek się dowie. Myślę, że całe jego życie opierało się na tym strachu i że nigdy się z tym nie uporał" - mówi. 

W 1991 roku zakochał się bez pamięci w brazylijskim styliście Anselmo Feleppie. Niestety po pół roku od zapoznania się, zdiagnozowano AIDS u partnera wokalisty. Projektant zdecydował się powrócić do Brazylii, aby bliscy otoczyli go opieką. Michael postanowił nie przyjeżdżać do niego ze względu na strach przed ujawnieniem tego, że jest gejem. Przez to nie pojawił się także na jego pogrzebie. 

Śmierć Feleppy ogromnie wpłynęła na życie piosenkarza. Okazało się, że matka stylisty nie była zdziwiona orientacją artysty, gdy zdecydował jej się wyznać prawdę. 

Niedługo później na chorobę nowotworową zmarła mama gwiazdora, przez co jeszcze bardziej się załamał. Wtedy popadł w alkohol i zaczął brać narkotyki, a także umawiał się z przypadkowymi mężczyznami. 

"To był przerażająco depresyjny czas. Trzy lata byłem w żałobie. Gdy zacząłem się z tego otrząsać, zmarła moja matka. Poczułem się zmiażdżony" - powiedział w jednym z wywiadów. 

Przez nieuważne zachowanie w 1998 roku George Michael został aresztowany za "czyny lubieżne" w publicznej toalecie w Beverly Hills. Złapał go tajny agent Marcelo Rodriguez, który domagał się 10 milionów dolarów odszkodowania. Sąd jednak umożył sprawę. 

To był kluczowy moment dla "coming outu" artysty. Po tych wydarzeniach zdecydował się publicznie przyznać do swojej orientacji w stacji CNN, zarazem wydając wymowny singiel "Outside", który był odpowiedzią na kontrowersje. Był wtedy związany z Kenny'm Gossem. 

Chwilę wyznaniu prawdy, wiele gwiazd i znanych osobistości postanowiło go wesprzeć. Byli to, m.in. Elton John, Geri Halliwell ze Spice Girls, Dana International, czyli transseksualna zwyciężczyni Eurowizji 1998 oraz księżna Diana, z którą bywał w lokalach gejowskich. Przez następne lata działał na rzecz społeczności LGBT, która z czasem coraz częściej przestaje się bać, chcąc normalnie żyć.

Co ciekawe, kultowa piosenka "Careless Whisper", do której tańczy miliony par różnych orientacji, jest o zdradzeniu ukochanego partnera przez artystę. 

Nie chciał być w ciągłym otoczeniu mediów

Po śmierci gwiazdora, Kenny Goss wyznał, że George Michael nie lubił swojej wielkiej popularności. 

"Wolał pozostawać w domu, za zamkniętymi drzwiami. Nie lubił być 'George’m Michaelem'. George na scenie i George w domu to bardzo różni ludzie" - wspominał. 

Okazuje się, że połowę swojego życia był nieszczęśliwy. Żył w ukryciu, a szalę goryczy przelała śmierć ukochanego Anselmoo.

"Konflikt wewnątrz George'a, który wiedział, że jest gejem, ale musiał okłamywać nie tylko świat, ale także najbliższych, był źródłem wszystkiego, co miało nadejść (...) Myślę, że całe jego życie opierało się na tym strachu i, że nigdy się z tym nie uporał" - zdradza bliski artysty w książce "George Michael. A Life". 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: George Michael | zmarli | Wham!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama