Nie chce mieć kontaktu z bratem. "Czuję się po prostu źle"
Przez kilka lat menadżerem Dody był jej brat Rafał Rabczewski. Współpraca zakończyła się z hukiem, a piosenkarka gorzko skomentowała relację rodzeństwa.
Doda posiada na swoim koncie 20 lat działalności muzycznej. Najpierw zadebiutowała z zespołem Virgin, aby później rozwijać solową karierę. Wydała cztery albumy, które kilkukrotnie otrzymały status diamentowej płyty.
Z ostatnią z nich, "Aquarią", wyruszyła w arenową trasę koncertową, która okazała się niemałym sukcesem. Kulisy produkcji występów mogliśmy oglądać w serii "Doda. Dream Show". Tutaj poznaliśmy przyczyny rozpadu jej relacji z bratem, który również był jej menadżerem.
"Temat mojego brata denerwuje mnie, bo tak naprawdę nasze drogi totalnie się rozeszły, kiedy on poszedł na studia, a ja poszłam do liceum. W ogóle nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Mój brat mnie chyba nie lubił" - wyjawiła w programie.
Pracowali ze sobą od 2006 roku przez siedem lat. Piosenkarka nie czuła się dobrze w tej współpracy, bo nie mogła podejmować słusznych decyzji przez rodzinę. Wychodzi z założenia, że zatrudnianie kogoś ze względu na takie relacje jest niedorzeczne. Liczą się umiejętności i wiedza.
"Połączyliśmy się kiedyś na chwilę, kiedy moja mama stwierdziła, że on będzie pracował u mnie jako menadżer. To wiązało się z ogromnymi stresami dla mnie, niemożliwością podjęcia dla mnie słusznych decyzji ze względu na te konotacje rodzinne. Ja mam miękkie serce, chciałabym, żeby moja rodzina była zadowolona, żeby wszystko im dobrze szło, żeby sobie zarabiali dzięki mnie. Natomiast to nie było dobre. To naprawdę nie było dobre" - podsumowała w show.
Teraz Doda powróciła do tematu w audycji RMF.
Doda o relacji z bratem: "Czuję się po prostu źle"
Rafał Rabczewski jest przyrodnim bratem Dody. Piosenkarka przystała na prośbę matki, która chciała, aby Rabczewski zaczął pracować jako jej menadżer. Niestety, gorzko tego pożałowała. Poskutkowało to całkowitym zerwaniem kontaktu.
Zobacz również:
- Matteo Bocelli w Krakowie z przyjaciółmi. "Koncert spełnionych marzeń". Kiedy emisja w Polsacie?
- Gwiazda rusza w trasę koncertową. Będzie miała nietypową towarzyszkę
- To ona śpiewa w filmie "Vaiana 2". Kim jest nita?
- "The Voice of Poland": Decyzja Kuby Badacha porażką programu? Kontrowersje po odcinku
"Czy to matka, czy to ojciec, czy to brat, czy ktokolwiek inny - jeśli jest toksyczny i wpływa na nas źle, to jest tak jak z drzewem, które musi się pozbyć gałęzi, która zatruwa je całe. To jedyna szansa na uleczenie (...) I ponieważ mamy więzy rodzinne, to ja się mam męczyć z tobą i wprowadzać w dyskomfort, albo degradować, upokarzać i zaniżać swoje standardy istnienia? Nie chcę. Czuję się po prostu źle" - mówi w rozmowie z radiem.
Artystka zdaje sobie sprawę, że dla wielu może to być kontrowersyjna decyzja. Uważa jednak, że jeśli ktoś źle wpływa na człowieka to nie ma różnicy, kim ta osoba jest. Na pierwszym miejscu stawia swoje własne samopoczucie.
"Jeśli z innych osób rezygnuję w swoim życiu, by iść dalej i po prostu funkcjonować dobrze, dlaczego mam nie rezygnować z kogoś, kto jest moim bratem? Mimo że brzmi to brutalnie" - dodaje na koniec.
Parę lat temu sam Rabczewski wypowiedział się na temat relacji z Dodą, które były "dalekie od ideału".
"Wspólna praca miała poprawić naszą więź, ale życie potwierdziło starą maksymę, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. (...) Cały konflikt odbił się również rykoszetem na moich dzieciach, a szczególnie na starszej córce, którą 'gwardia królowej' przekonywała do swoich racji i wciągała w swoje manipulacje (...) Nasze rozstanie z Dorotą nastąpiło z tego samego powodu co jej rozstania z innymi ludźmi: powodem jest jej osobowość" - ostro skomentował stosunki z siostrą.
W gazecie "Na Żywo" wyznał, że nikogo ze swojej rodziny nie zaprosił na komunię córki. Argumentował tym, że "potrafią być nieprzewidywalni w swoich zachowaniach". Rabczewski uważa temat Dody za zamknięty i nie sądzi, aby to w najbliższym czasie się zmieniło.