Muzycy Decapitated zatrzymani w USA. Nowe informacje

Czterem aresztowanym w sobotę w mieście Santa Ana w Kalifornii członkom polskiego muzycznego zespołu deathmetalowego Decapitated zarzuca się zbiorowe zgwałcenie kobiety w ich autobusie 31 sierpnia po koncercie w Spokane w stanie Waszyngton.

Decapitated na scenie
Decapitated na scenieGonzales Photo/Peter TroestReporter

Muzycy Decapitated zostali aresztowani 10 września po koncercie w kalifornijskim mieście Santa Ana koło Los Angeles. Chodzi o zdarzenie, do którego doszło 31 sierpnia po występie polskiej grupy w Spokane w stanie Waszyngton.

Pierwotnie informowano, że do zatrzymania doszło w związku z podejrzeniami o porwanie kobiety, która wcześniej uczestniczyła w koncercie. Teraz dochodzą nowe informacje, a obecnie muzycy wciąż przebywają w areszcie hrabstwa Los Angeles, czekając na przewiezienie do Spokane. To wówczas okaże się, czy - a jeśli tak, to jakie - zostaną im postawione zarzuty.

We wtorek (12 września) członkowie Decapitated stanęli przed sądem w Los Angeles, gdzie zgodzili się na przewiezienie do stanu Waszyngton. To może potrwać do 30 dni.

Portal dziennika The Spokesman-Review - powołując się na sądowe dokumenty - podaje, że jedna z kobiet oskarża czterech Polaków o gwałt zbiorowy.

Jak głoszą udostępnione agencji Associated Press dokumenty sądowe, ofiara domniemanego gwałtu i jej przyjaciółka zeznały policji w Spokane, że przyszły na koncert (chciały sobie zrobić zdjęcie z perkusistą innego zespołu - Decapitated koncertował z australijską grupą Thy Art Is Murder), a po jego zakończeniu rozmawiały z polskimi muzykami i zostały przez nich zaproszone na drinka do autobusu. Po wejściu tam zrobiło im się niedobrze, a gdy jedna z kobiet chciała skorzystać ze znajdującej się w autobusie toalety, udał się za nią jeden z muzyków.

Według protokołu zeznań, kobieta chciała wypchnąć intruza z toalety, ale ten wykręcił jej rękę i przycisnął do zlewu. W umieszczonym nad zlewem lustrze widziała potem, że gwałcą ją na zmianę członkowie zespołu. Druga kobieta powiedziała policji, że gwałtu dokonano na jej oczach. Domniemana ofiara przestępstwa zeznała, że jeden z muzyków pomógł jej się ubrać i wyniósł ją na zewnątrz.

Po oddaleniu się od autobusu zadzwoniła na policyjny numer alarmowy. Jednak gdy interweniujący funkcjonariusz dotarł wraz z nią na miejsce koncertu, autobus już odjechał. W trakcie badania w szpitalu u kobiety stwierdzono otarcia ręki wskazujące na jej wykręcanie oraz inne obrażenia.

W trakcie przesłuchania przez policję jeden z muzyków oświadczył po przedstawieniu mu fotografii poszkodowanej, że nie zna takiej osoby. Drugi zeznał, że widział dwóch swych kolegów obcujących płciowo z kobietą w toalecie autobusu. Trzeci potwierdził, że do autobusu przyszły dwie kobiety, ale odmówił dalszego komentarza. Czwarty potwierdził obecność w autobusie dwóch kobiet, zaznaczając jednocześnie, że nie widział, co się z nimi działo.

Adwokat polskich muzyków Steve Graham napisał w swym e-mailu, że członkowie Decapitated "zamierzają w pełni przeciwstawić się stawianym im zarzutom i są przekonani, że ich argumenty zostaną wysłuchane". "Mamy świadków, którzy mogą zeznać, że skarżąca przyszła z wizytą do zespołu z własnej nieprzymuszonej woli i rozstała się z nim na przyjacielskiej stopie" - oświadczył.

Menedżer zespołu Decapitated Tomasz Pochoryłko nie chciał komentować sprawy zarzutów dla muzyków; oświadczył, że nie przewiduje wydania żadnego oficjalnego oświadczenia.

7 lipca ukazał się ostatni album grupy - "Anticult".

Amerykańska część trasy miała się zakończyć 24 września w Columbus w stanie Ohio. Od 16 października formacja miała powrócić na występy w Europie.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas