MŚ 2018 w Rosji: Mick Jagger przynosi pecha?
"Pojechałem zobaczyć Anglię, ale Anglia przegrała" - śpiewa w jednej z piosenek lider The Rolling Stones Mick Jagger. W środę (11 lipca) kibicował swoim rodakom w półfinale mistrzostw świata w Moskwie i... znowu przegrali - z Chorwacją 1:2 po dogrywce.
Mick Jagger przyjechał na końcówkę mundialu, po tym jak w niedzielę (8 lipca) w Warszawie wraz z zespołem The Rolling Stones zakończyli tegoroczną trasę koncertową "No Filter".
We wtorek zasiadł na trybunach w Sankt Petersburgu, by obserwować półfinał Francja - Belgia (1:0), w środę przeniósł się do stolicy na mecz Anglii z Chorwacją.
Muzyk, który 26 lipca skończy 75 lat, ostatnio regularnie bywa na wielkich piłkarskich imprezach. W 2014 roku oglądał na Maracanie w Rio de Janeiro finał MŚ między Niemcami a Argentyną (1:0), a cztery lata wcześniej w RPA był na spotkaniu Amerykanów z Ghaną (1:2), które śledził w towarzystwie byłego prezydenta USA Billa Clintona. Następnego dnia kibicował z kolei Anglikom w pojedynku 1/8 finału z Niemcami, który jego rodacy przegrali 1:4.
Na meczu 1/4 finału między Brazylią a Holandią pokazał się w żółtej koszulce "Canarinhos" w towarzystwie syna Lucasa, który w połowie jest Brazylijczykiem. "Pomarańczowi" zwyciężyli 2:1.
Jagger, również zagorzały fan krykieta, nie przynosi szczęścia drużynom, które dopinguje. W trakcie poprzedniego mundialu przed meczem Anglii z Urugwajem napisał na Twitterze: "Do boju Anglio! Bądź tą, która wygra!!". Skończyło się 2:1 dla Urugwaju. Będący w trakcie trasy koncertowej wokalista przed występem The Rolling Stones w Rzymie życzył sukcesu Włochom w starciu z Urugwajem, a było 0:1.
Wcześniej, podczas koncertu w Lizbonie, Jagger powiedział, że Portugalia może sięgnąć w Brazylii po tytuł, a odpadła w fazie grupowej.
Na półfinał Brazylia - Niemcy do Belo Horizonte wybrał się osobiście z synem i gospodarze turnieju doznali klęski 1:7.