Michael Jackson był "spłukany"?
Michael Jackson wydawał więcej, niż zarabiał - twierdzi świadek w procesie o odszkodowanie za śmierć Króla Popu.
Podczas kolejnego posiedzenia sądu w sprawie pomiędzy spadkobiercami Michaela Jacksona a firmą koncertową AEG Live zeznawał biegły rewident William R. Ackerman. Świadek powołany przez prawników pozwanej firmy komentował stan finansów zmarłego artysty.
Według zeznań rewidenta, Michael Jackson wydawał więcej, niż wynosiły jego dochody. Świadek przypomniał również, że do wydatków piosenkarza wliczał również spłaty długów, które rocznie pochłaniały aż 30 milionów dolarów!
William R. Ackerman ujawnił również, że piosenkarz wydawał fortunę na podarunki, podróże, dzieła sztuki, ekskluzywne meble, ale też wspierał liczne organizacje charytatywne.
"Wydawał również sporo na biżuterię" - zeznał świadek - jak relacjonuje "Los Angeles Times" - powstrzymując wybuch śmiechu.
Według biegłego rewidenta, długi Michaela Jacksona rosły w zastraszającym tempie. W 1993 roku wynosiły 30 mln dolarów, a w 1998 roku już 140 mln dolarów!
W ciągu kilku ostatnich lat życia Michael Jackson zadłużył się o kolejne 170 milionów dolarów. W konsekwencji w dniu śmierci długi Króla Popu wynosiły od 400 do 500 mln dolarów.
William R. Ackerman ujawnił również, że od 2007 roku Michaelowi Jacksonowi przestano udzielać pożyczek. Między innymi z tego powodu artysta zalegał za cztery miesiące czynszu za wynajem posiadłości w San Fernando, gdzie mieszkała matka piosenkarza Katherine Jackson.
"Był spłukany" - dosadnie przyznał rewident dodając, że sytuacja finansowa Michaela Jacksona była "niepewna".