Michael Jackson nie chciał jeść
Brat zmarłego w 2009 roku piosenkarza Randy Jackson ujawnia tajemnice Króla Popu.
Randy Jackson był kolejnym ze świadków zeznających w sprawie o odszkodowanie za śmierć Michaela Jacksona. Brat zmarłego artysty nie ukrywał, że wokalista miał poważne problemy z uzależnieniem od leków i narkotyków.
Świadek ujawnił podczas przesłuchania, że na kilka tygodni przed jego śmiercią zamierzał odwiedzić piosenkarza w wynajmowanej przez niego willi przy Carolwood Drive. W odwiedzinach towarzyszył mu ojciec Joe Jackson, również zaalarmowany niepokojącymi doniesieniami na temat stanu zdrowia syna.
Niestety, Joe i Randy Jacksonowie nie zostali dopuszczeni do piosenkarza i odjechali spod bramy rezydencji z niczym. Ochroniarz miał im jedynie przekazać, że Michaela Jacksona nie ma w domu.
"Miał problemy z lekami i narkotykami. Nie chciał jeść. Miał sporo rzeczy na głowie i był w potwornym stresie" - opowiada Randy o ostatnich tygodniach życia brata.
"Nie dziwię się, że nie chciał się z nami widzieć w takim stanie" - dodał.
Randy Jackson nie ukrywał, że kłopoty jego słynnego brata z narkotykami zaczęły się na wiele lat przed śmiercią w 2009 roku. Według jego słów, rodzina co najmniej dziesięciokrotnie próbowała namówić lub nawet zmusić Michaela Jacksona do podjęcia leczenia odwykowego. Bezskutecznie.
"Pamiętam, że pewnego razu powiedziałem mu, że jedzie do kliniki. On odmówił. Nie bałem się mu sprzeciwić. Dalej nie chciał się zgodzić i doszło między nami do szamotaniny. Nie miał jednak zbyt wielu szans, bo ważył niecałe 50 kilogramów" - wspomina Randy Jackson.
Wreszcie świadek relacjonował pamiętny dzień w 2005 roku, kiedy oskarżony o molestowanie seksualne nieletnich Michael Jackson pojawił się na rozprawie sądowej w spodniach od pidżamy.
"Był w szpitalu po tym, jak upadł pod prysznicem i potłukł sobie plecy. Kiedy przyjechałem po niego, powiedział mi, żebym nawet nie myślał o zabieraniu go do sądu. Odpowiedziałem mu, że w porządku, ale jedziemy na proces. Nie chciał się zgodzić" - opowiadał świadek sugerując, że siłą zmusił artystę do pojawienia się w sądzie.
Wreszcie według Randy'ego Jacksona również w 2005 roku Michael Jackson przedawkował leki podczas pobytu w rezydencji Neverland. Jego brat miał wówczas zebrać wszystkie fiolki z lekarstwami, jakie znalazł w domu piosenkarza, i wyrzucić je.