Reklama

Marcin Rozynek przez lata unikał show-biznesu. W tym roku nas zaskoczył

W 1997 r. na polskiej scenie muzycznej pojawił się debiutancki album zespołu Atmosphere "Atmosphere", który szturmem podbił serca wielu Polaków. Dwa lata później wydali ciekawy, rockowy krążek "Europa Naftowa", lecz cała działalność zespołu szybko się skończyła. Już w 2000 r. ogłosili swój rozpad. Charyzmatyczny wokalista Marcin Rozynek rozpoczął wówczas działalność solową, lecz z jego dalszą karierą bywało różnie. Ostatni album wydał w 2012 r. Mijały lata, a o zarówno o zespole, jak i o Rozynku, słychać było coraz mniej, aż odeszli w zapomnienie. Na kolejne wieści o Atmosphere musieliśmy czekać 23 lata, aż do tego roku. Grupa wydała album "Coraz inaczej", a jej członkowie postanowili podzielić się kilkoma informacjami, na czele z tą, dlaczego tyle lat pozostawali w ciszy.

W 1997 r. na polskiej scenie muzycznej pojawił się debiutancki album zespołu Atmosphere "Atmosphere", który szturmem podbił serca wielu Polaków. Dwa lata później wydali ciekawy, rockowy krążek "Europa Naftowa", lecz cała działalność zespołu szybko się skończyła. Już w 2000 r. ogłosili swój rozpad. Charyzmatyczny wokalista Marcin Rozynek rozpoczął wówczas działalność solową, lecz z jego dalszą karierą bywało różnie. Ostatni album wydał w 2012 r. Mijały lata, a o zarówno o zespole, jak i o Rozynku, słychać było coraz mniej, aż odeszli w zapomnienie. Na kolejne wieści o Atmosphere musieliśmy czekać 23 lata, aż do tego roku. Grupa wydała album "Coraz inaczej", a jej członkowie postanowili podzielić się kilkoma informacjami, na czele z tą, dlaczego tyle lat pozostawali w ciszy.
Marcin Rozynek wrócił z zespołem Atmosphere /Tadeusz Wypych /Reporter

Piosenka "Siłacz", która przyniosła wielką sławę Marcinowi Rozynkowi pochodzi z wydanej w 2003 roku debiutanckiej solowej płyty wokalisty "Księga urodzaju". To przy tym wydawnictwie pomagał mu Grzegorz Ciechowski. Jego śmierć w grudniu 2001 roku sprawiła, że obowiązki producenta przejął Leszek Biolik. Polski muzyk w sumie wydał jeszcze płyty: "Następny będziesz ty" (2004), "On-Off" (2006), "Ubieranie do snu" (2009) i "Second Hand" (2012) z nowymi wersjami piosenek z repertuaru m.in. Hey, L.Stadt, Smolika, Paristetris czy Homosapiens.

Reklama

Na długie lata kompletnie jednak zniknął ze sceny. W 2019 roku dość niespodziewanie pojawił się na koncercie "Nie pytaj o Polskę #30latwolności" podczas Festiwalu w Opolu, czym kompletnie zaskoczył widzów. Wokalista wykonał swój największy przebój. Poza tym jednym incydentem, Rozynek pozostawał w cieniu i unikał kontaktów z mediami.

Choć deklarował, że nie planuje powrotu do na scenę, niespodziewanie połączył siły z dawnymi kolegami z zespołu i w 2023 r. otrzymaliśmy płytę "Coraz inaczej". Rozynek w rozmowie z portalem plejada.pl wyznał, dlaczego zniknął z show-biznesu na tak długi czas. ""To nie jest żadna tajemnica, że wydawcy chcą zarabiać na płytach. W pewnym momencie zostałem wezwany na 'rozmowę dyscyplinującą', gdzie usłyszałem, że 'nie sprzedaję wielkich nakładów i tak dalej być nie może'. W takiej sytuacji zawsze pojawia się proste pytanie, czy ulegniemy i przystaniemy na czyjeś koncepcje, czy raczej zdecydujemy wyłączyć cały ten magiel i pójść w swoją stronę" - mówił.

"W moim przypadku trochę tak było, że straciłem po prostu ochotę na siłowanie się z kimkolwiek. Chociaż zapewne nie we wszystkim miałem rację i paru wyborów dziś żałuję. Na coś się zdecydowałem, a na coś już nie. Zwykłe koleje życia. Napoleon pod Waterloo też przesadził" - dodał. 

Marcin Rozynek. Co się działo, gdy zrezygnował z grania

Rozynek przyznał, że żył zwyczajnym, szczęśliwym życiem. Nie próbował się wzbogacać wykorzystując dobre imię i nie brał się za żadne dodatkowe biznesy. Oddał się w pełni wychowaniu dzieci i w tamtym czasie bardzo odpowiadała mu cisza na jego temat. "Fakt, że przez parę lat w ogóle się nie odzywałem, miało związek z moją codziennością. Była też seria drobnych detonacji, nieprzyjemnych, ale zdarzających się w życiu każdego, która odsunęła muzykę na dalszy plan" - poinformował.

A w jaki sposób doszło do reaktywacji zespołu? "Od początku czuliśmy, że historia naszego wspólnego grania skończyła się w dość nienaturalny sposób. Nastąpiło kilka sytuacji zapewne nie najpiękniejszych z towarzyskiego punktu widzenia, jednak nie na tyle fatalnych, by odepchnęły nas od siebie na lata" - zdradził Rozynek. Dodał również, gdy w tle pojawiła się taka myśl, musiał się zgodzić. Z prostych, jeszcze niezobowiązujących rozmów, naturalnie przeszli do prób, a za próbami poszły nowe numery.

Co ciekawe, do zespołu Atmosphere dołączył syn Marcina Rozynka Filip, a także basista Arek Lisowski, który wcześniej współpracował z wokalistą przy jego solowych projektach. Dodatkowo szeregi zespołu zasilił Mikołaj Lisowski - perkusista i syn Arka Lisowskiego. Chłopcy znali się ze szkoły muzycznej i to oni mieli dać motywacyjnego "kopa" rodzicom, do nagrania wspólnie czegoś nowego. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Rozynek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy