Reklama

Lostprophets: Butelką w gitarę

Walijska formacja Lostprophets pod koniec stycznia wydała drugą w karierze płytę, "Start Something". Zespół istnieje od 1997 roku i w tym czasie zdążył dać mnóstwo koncertów, które nie zawsze jednak były dla muzyków dobrą zabawą. Do dość nieprzyjemnego incydentu doszło na przykład podczas festiwalu Ozzfest w 2003 roku...

"Mieliśmy zagrać na Ozzfest przed ponad 60 tysiącami ludzi i w momencie, kiedy wchodziliśmy na scenę, ktoś rzucił butelkę i złamał gryf od mojej gitary. Zostałem więc bez gitary, a wszystko to na oczach 60-tysięcznej widowni" - wspomina gitarzysta Lee Gaz.

"Wtedy pomyślałem, że to już przestało być zabawne. Próbowałem ją jakoś przytrzymywać i grać mimo to, ale i tak był to chyba najgorszy koncert w naszej historii. Byłem tak wściekły, że marzyłem tylko o tym, by było po wszystkim".

Album "Start Something" zadebiutował na czwartym miejscu w najnowszym notowaniu brytyjskiej listy przebojów.

Reklama

Przeczytaj cały wywiad z Lostprophets.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lostprophets | start | gitary
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy