Lil Peep nie żyje: Co było przyczyną śmierci? Policja bada sprawę
Śmierć 21-letniego rapera Lil Peepa wywołała ogromny szok w Stanach Zjednoczonych. Pamięć twórcy uczcili inni artyści. Policja natomiast rozpoczęła standardowe dochodzenie, mające ustalić okoliczności śmierci wschodzącej gwiazdy rapu.
21-letni Lil Peep (Gustav Åhr) został znaleziony martwy w swoim busie koncertowym 15 listopada w Tucson w stanie Arizona. Ciało młodego gwiazdora znaleźli jego współpracownicy w okolicach godziny 21 czasu lokalnego. Natychmiast wezwano karetkę i policję. Służbom nie udało się jednak przywrócić funkcji życiowych Peepa. Śmierć rapera potwierdził jego menedżer Chase Ortega. Tego samego dnia Peep miał wystąpić w klubie The Rock.
Na temat okoliczności śmierci wypowiedział sierżant Pete Dugan z policji w Tucson, który w rozmowie z Associated Press, stwierdził, że wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują na przedawkowanie. Zaznaczył jednak, że nie są to oficjalne wyniki badań. Policja wykluczyła natomiast udział osób trzecich.
Swoje oświadczenie wydało także biuro koronera. Po przeprowadzeniu wstępnej autopsji lekarze podejrzewają przedawkowanie xanaxu, jednak na oficjalne wyniki badań toksykologicznych będzie trzeba czekać do ośmiu tygodni. W tym czasie biuro nie ma zamiaru publikować żadnych informacji o przyczynie zgonu Peepa.
Kilkanaście godzin przed śmiercią raper publikował zdjęcia, z których wynikać mogło, że zaplanował własną śmierć. "Kiedy umrę, to mnie pokochacie" - napisał na Instagramie. Na ostatnim zdjęciu, które opublikował znajdowali się jego fani.
Śmierć 21-letniego rapera, który miał przed sobą ogromną karierę, zmroziła jego znajomych z branży. W swoich wpisach w mediach społecznościowych artystę wspomnieli m.in.: Charli XCX, Dua Lipa, Pete Wentz z Fall Out Boy, ILoveMakonnen, Lil B, Marshmello, Sam Smith i wielu innych.
"Śmierć Lil Peepa to niewyobrażalna tragedia. Pamiętam, że gdy usłyszałam go po raz pierwszy, byłam oczarowana" - napisała Charli XCX.