Kuba Wojewódzki: "Idol" ma sens
Kuba Wojewódzki nie przestał wierzyć w sens programu "Idol". Odszedł z niego, aby się skoncentrować na własnym talk-show, nadawanym w niedzielne wieczory w Polsacie. Były juror "Idola" twierdzi, że z nikim nie jest skłócony, a "dzień dobry" mówi mu nawet wielokrotnie przez niego ośmieszana Kaja Paschalska.
Wielu telewidzów oglądało "Idola" właśnie z powodu popisów Wojewódzkiego. Po dwóch edycjach tego programu najbardziej kontrowersyjny juror powiedział jednak: "dość".
"Nie odszedłem dlatego, że przestałem widzieć sens. Bo Ewelina Flinta, Szymon Wydra i Tomek Makowiecki są dziś samodzielnymi artystami. Oni są sensem tego programu" - twierdzi Wojewódzki w wywiadzie dla "Na żywo".
Były juror nieprzypadkowo nie wymienił w tym gronie nazwiska zwyciężczyni pierwszej edycji "Idola".
"Ala Janosz jest trochę zbłakaną owieczką, którą teraz próbują przefarbować na wampa i czekam, kiedy zacznie uprawiać seks przed kamerami" - mówi Kuba.
Początkowo Wojewódzki miał nawet zostać menedżerem Ali, ale zrezygnował z tej funkcji.
"Nie chciałem. Po wnikliwym rachunku sumienia - bo wbrew pozorom do niektórych rzeczy podchodzę poważnie - uznałem, że zostanę przy tym, co robię".
Wojewódzki nie zgadza się z tym, że swoim zachowaniem obraża wielu ludzi i że są tacy, którzy nie podają mu już ręki.
"Nawet z Kają Paschalską mówimy sobie dzień dobry na bankietach, mimo, że mówi, że mnie nienawidzi".
W poniedziałek, 9 lutego, w samo południe, Kuba Wojewódzki będzie gościem CZATerii w portalu INTERIA.PL.
Jeżeli chcesz zadać Kubie jakieś pytanie lub po prostu obserwować czat z jego udziałem, kliknij tutaj.
Jeśli chcesz wejść na oficjalną stronę programu "Kuba Wojewódzki", zobacz tutaj.