Kłócą się o majątek po zmarłym

Warta zawrotne 900 milionów dolarów kolekcja sztuki należąca do zmarłego w 2009 roku Michaela Jacksona stała się przedmiotem sporu pomiędzy rodziną piosenkarza, zarządcami majątku artysty, a przyjaciółmi Króla Popu.

Michael Jackson sekretnie zgromadził kolekcję rysunków własnego autorstwa fot. Carlo Allegri
Michael Jackson sekretnie zgromadził kolekcję rysunków własnego autorstwa fot. Carlo AllegriGetty Images/Flash Press Media

Przed swoją tragiczną śmiercią Michael Jackson zgromadził liczne rysunki i grafiki własnego autorstwa, które dziś wycenia się na ponad 900 milionów dolarów.

Magazyn "Star" ujawnił, że kolekcja została przekazana przez byłego menedżera i rzecznika "Jacko", doktora Tohme Tohme, niejakiemu Brett-Livingstone Strongowi. Australijski artysta i nauczyciel był ponoć bliskim przyjacielem piosenkarza.

W liście napisanym w 2008 roku Tohme przekazał za darmo Strongowi kolekcję sztuki Michaela Jacksona.

"On jest ci naprawdę wdzięczny za lojalność, którą mu okazałeś przez te wszystkie lata. Ten podarunek to podzięka za trwająca przyjaźń i współpracę artystyczną" - czytamy w liście doktora Tohme Tohme.

Co zaskakujące, o darowiźnie nie poinformowano osób zarządzających majątkiem Króla Popu! Jak się dodatkowo okazało, pod dokumentem brakuje podpisu Michaela Jacksona. Administratorzy majątku wokalisty twierdzą, że darowizna została sfingowana.

Katherine Jackson, matka zmarłego artysty, uważa, że kolekcja "Jacko" powinna wrócić do rodziny artysty i zostać umieszczona w muzeum tak, by fani mogli poznać rysunki i obrazy Króla Popu.

"Wydaje mi się, że jego fani chcieliby poznać kolekcję, bo przecież to część Michaela. On od zawsze rysował i tworzył. Teraz powiedziano mi, że ta kolekcja warta jest setki milionów dolarów i ludzie zabijają się, by ją kupić" - powiedziała Katherine Jackson.

Co ciekawa, tabloid "The Sun" podał, że grafiki zakupił tajemniczy biznesmen, płacąc za rysunki autorstwa Michaela Jacksona jedynie dziesiątą część wartości kolekcji!

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas