Kelly Clarkson w Hollywoodzkiej Alei Sław. Data jest nieprzypadkowa
W tym roku mija 20 lat, od kiedy Kelly Clarkson wygrała pierwszą edycję muzycznego talent show "American Idol". Ukoronowaniem tego jubileuszu było odsłonięcie przez piosenkarkę gwiazdy w Hollywoodzkiej Alei Sław. W tej uroczystości towarzyszyli jej jurorzy "Idola", którzy byli świadkami narodzin jej kariery, w tym Simon Cowell.
Kelly Clarkson jest jedną z osób, które symbolizują trwającą od 20 lat modę na różnego rodzaju reality i talent show. O ile nazwiska większości uczestników tych programów zostały zapomniane, ona wciąż jest w głównym nurcie show-biznesu. Clarkson sprzedała 28 mln albumów i 54 mln singli, zdobyła też trzy nagrody Grammy. A od 2019 r. prowadzi swój talk-show "The Kelly Clarkson Show" na antenie NBC.
19 września Clarkson została wyróżniona przez Izbę Handlu Hollywood, która zarządza Aleją Gwiazd w Los Angeles. Tego dnia piosenkarka i prezenterka odsłoniła swoją pięcioramienną gwiazdę przy Hollywood Boulevard. Poświęcona jej płyta chodnikowa ma numer 2733.
Na to wyjątkowe wydarzenie Clarkson zabrała ze sobą dzieci, 8-letnią córkę River i 6-letniego syna Remingtona. Z bliska oklaskiwali ją też jurorzy, którzy oceniali jej występy w pierwszej edycji "American Idol" w 2002 r. - Simon Cowell, Paula Abdul i Randy Jackson.
Cowell, który był najbardziej surowym z jurorów w tym programie, podczas uroczystości przyznał, że Kelly uratowała pierwszą edycję show. "Właściwie to myślałem, że zostałem wkręcony pierwszego dnia, gdy nagrywaliśmy 'Idola'. Paula zrezygnowała (jednak szybko wróciła do jurorowania - red.), każdy śpiewał nieczysto. (...) Robiło się coraz gorzej. To była absolutna katastrofa. Pamiętam dzień, w którym cię poznaliśmy. Pamiętam nie tylko twój głos, ale i osobowość. Musiałem być z tobą szczery. Nie zdawałem sobie wtedy jeszcze sprawy, jak bardzo jesteś utalentowana. Po prostu cię lubiłem" - stwierdził Cowell, cytowany przez serwis Fox News.
Głos zabrała również Clarkson. "Miałem 19 lat, kiedy wystartowałam w 'Idolu'. To, że jestem tutaj 20 lat później, jest magiczne. Móc tych ludzi wciąż nazywać przyjaciółmi i nadal mieć ich przy sobie, to liczy się najbardziej" - powiedziała gwiazda.