Keith Duffy (Boyzone) pożegnał ojca. "Brakuje mi słów"
Członek irlandzkiego boysbandu Boyzone podzielił się smutną informacją - zmarł jego ojciec Sean. Zrozpaczonego muzyka wspierają jego fani oraz koledzy z zespołu.
Wokalista Boyzone, 47-letni Keith Duffy wraz z 25-letnim synem Jayem zamieścili w sieci pożegnanie dla ważnej osoby, jaką była głowa ich rodu. Sean Duffy zmarł w wieku 77 lat.
"Słowa nie są w stanie opisać, jak bardzo wieść o odejściu naszego ojca/dziadka Séana złamała nam serce" - piszą Keith i Jay we wspólnym oświadczeniu.
"Najodważniejszy, najdzielniejszy wojownik, jakiego kiedykolwiek dane nam było poznać. Już teraz tak bardzo za nim tęsknimy" - napisali.
Muzyk do wpisu dodał kilka zdjęć ze szczęśliwych momentów spędzonych z ojcem i synem. Wcześniej pokazywał tatę m.in. w ubiegłoroczny Dzień Ojca, gdy składał mu życzenia.
W sekcji komentarzy nie zabrakło słów wsparcia od fanów, a także muzyków występujących w grupach Boyzone czy Westlife. Ronan Keating z Boyzone zapewnił przyjaciela, że "przesyła całą swoją miłość", a Brian McFadden krótko podsumował Seana: "Co za wojownik! Co za człowiek!".
Na początku pandemii koronawirusa w 2020 roku, Keith Duffy podzielił się z mediami swoimi obawami wobec kondycji zdrowotnej ojca. Martwił się, że pomimo tego, że podupadł na zdrowiu, to najchętniej "nadal wstawałby i szedł do pracy", a pierwsze tygodnie lockdownu spowodowały, że "zaczynał wariować".
"Myślę, że nie może się doczekać, kiedy wyjdzie z domu i pójdzie na spacer. Od lat powtarza mi, że ma 69 lat, więc nie sądzę, żeby mówił mi już prawdę. Na pewno skończył już 70 lat" - żartował z pozytywnego nastawienia do swojej metryki ojciec muzyka.