Jerry Miller nie żyje. Legendarny gitarzysta miał 81 lat
W wieku 81 lat zmarł Jerry Miller – jeden z największych gitarzystów wszechczasów oraz członek zespołu Moby Grape.
21 lipca świat dowiedział się o śmierci Jerry'ego Millera. Informację przekazał dziennikarz Eric Brenner na mediach społecznościowych.
"Ze smutkiem w sercu poproszono mnie, aby poinformować wszystkich, że Jerry Miller zmarł dziś rano o 11:00. Z szacunku dla Jo, proszę, dajcie jej trochę czasu i przestrzeni, aby mogła przetrwać tę tragedię. Jak tylko sytuacja się uspokoi i będzie wiedziała więcej, poinformujemy wszystkich" - napisał.
Wiadomość pojawiła się również w grupie fanów Moby Grape na Facebooku.
"Niestety, wczoraj wieczorem zmarł Jerry Miller. Jo i rodzina proszą wszystkich, aby zapewnili im trochę prywatności i szacunku, a Jo poprosił, aby na razie wstrzymać się od telefonowania. Dziękuję" - czytamy.
Jerry Miller miał 81 lat. Nie ujawniono jeszcze przyczyny śmierci muzyka.
Moby Grape - jeden z najwybitniejszych gitarzystów świata
Jerry Miller był współzałożycielem Moby Grape - zespołu z San Francisco założonego w 1966 roku. Grupa nagrała osiem albumów studyjnych, a od czasu pierwszego rozpadu w 1969 roku, muzycy sporadycznie wznawiali działalność i w różnych konfiguracjach tworzyli wydawnictwa.
Zobacz również:
Był autorem największych hitów zespołu, m.in. "8.05", "Murder In My Heart for The Judge" oraz "Hey Grandma", który znalazł się na ścieżce dźwiękowej filmu "The Interpreter" Seana Penna i Nicole Kidman.
Miller znał się z Jimmy'm Hendrixem oraz Larry'm Coryellem. Razem chodzili na koncerty różnych zespołów w Seattle.
Magazyn Rolling Stone umieścił go na 68. miejscu w zestawieniu "100 Greatest Guitarist". Zaś Robert Plant wyznał, że artysta miał wielki wpływ na rozwój Led Zeppelin, bowiem podczas pierwszych prób grupa wykonywała piosenki Moby Grape.