Jak Paul McCartney stworzył piosenkę do Bonda? Mijał się z prawdą

Paul McCartney napisał tytułową piosenkę do filmu "Żyj i pozwól umrzeć" z 1973 roku, ale nie on miał być jej wykonawcą. Taką wersję rozpowszechniał przez lata przyjaciel muzyka. Jak się okazuje, nie jest to prawda. Zaskakujące fakty na temat kulisów powstania słynnego bondowskiego hitu ujawnia nowa biografia byłego Beatlesa, której pierwszy tom niedawno trafił do księgarń.

Paul McCartney nie do końca mówił prawdę w przypadku hitu z Bonda
Paul McCartney nie do końca mówił prawdę w przypadku hitu z BondaRicky Vigil M / ContributorGetty Images

W pierwszym z zapowiadanych trzech tomów biografii "The McCartney Legacy" ("Dziedzictwo McCartneya") dziennikarz Allan Kozinn i dokumentalista Adrian Sinclair opowiadają o pierwszych latach kariery tego muzyka po rozpadzie zespołu The Beatles. Sam McCartney nie chciał rozmawiać z autorami książki, ale nie miał nic przeciwko temu, by na jego temat wypowiadali się jego bliscy oraz dawni i obecni współpracownicy.

W efekcie w książce znalazły się dziesiątki świeżych wywiadów, mnóstwo materiałów archiwalnych, a także nigdy dotąd nie upubliczniane dokumenty. Jednym ze zdarzeń, na które Kozinn i Sinclair rzucają nowe światło, jest powstanie tytułowej piosenki do filmu "Żyj i pozwól umrzeć" z 1973 roku, w którym w postać Jamesa Bonda wcielił się Roger Moore.

Paul McCartney na wakacjach z żoną

78-letni Paul McCartney korzysta z uroków słonecznej pogody na karaibskiej wyspie St. Barts. Podczas wakacji towarzyszy mu jego żona, 61-letnia Amerykanka Nancy Shevell.

Na St. Barts obowiązują obecnie niewielkie restrykcje związane z pandemią koronawirusa - przyjezdnych obowiązuje tylko negatywny test. Plaże, bary, restauracje pozostają otwarte. Paul McCartney i Nancy Shevell wielokrotnie wypoczywali na tej wyspie, po raz ostatni spędzili tam okolice sylwestra i Nowego Roku.Revolver/Eliot/Backgrid/MEGAAgencja FORUM
Paul McCartney i Nancy Shevell postanowili odpocząć na słonecznej wyspie St. Barts położonej na Karaibach. Terytorium zależne Francji (od 2012 r. na wniosek mieszkańców pozostające poza Unią Europejską) jest popularnym ośrodkiem turystycznym. Nancy Shevell jest trzecią żoną Paula McCartneya. Para zaczęła spotykać się w 2007 r., a cztery lata później zaręczyła się. W październiku 2011 r. Paul i Nancy wzięli ślub w Westminster Council House w Londynie (to tam odbył się pierwszy ślub McCartneya - z Lindą Eastman). Później para młoda odwiedziła synagogę ze względu na szacunek do żydowskich korzeni Shevell. Piosenka "My Valentine" z płyty "Kisses on the Bottom" poświęcona jest właśnie Nancy Shevell.Revolver/Eliot/Backgrid/MEGAAgencja FORUM
Rozwinięciem pomysłów z "McCartney III" będzie specjalne wydawnictwo pod tytułem "McCartney III Imagined" (premiera 16 kwietnia 2021 r.), składające się z "reinterpretacji, remiksów i coverów". Do współpracy popularny "Macca" zaprosił swoich przyjaciół, fanów i nowych towarzyszy, a na liście znaleźli się m.in. Beck, Josh Homme (Queens Of The Stone Age), St. Vincent, Damon Albarn, Anderson .Paak i Idris Elba.Revolver/Eliot/Backgrid/MEGAAgencja FORUM
Autorką okładkowego zdjęcia na płytę "McCartney III Imagined" jest Mary McCartney, 51-letnia córka Paula i jego pierwszej żony, zmarłej w 1998 r. Lindy McCartney, która razem z Paulem występowała w jego zespole Wings. Mary McCartney ma na koncie cenione portrety Lindy McCartney, aktorów Ralpha Fiennesa i Juda Law, swojej młodszej siostry Stelli McCartney, a także sesji ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira i jego żony Cherie Blair z ich nowo narodzonym synem Leo (2000 r.). W 2001 r. Mary wyprodukowała telewizyjny dokument "Wingspan" opowiadający o muzycznej drodze Paula McCartneya po rozpadzie The Beatles.Revolver/Eliot/Backgrid/MEGAAgencja FORUM
Paul McCartney w grudniu 2020 r. wypuścił swój 18. solowy album "McCartney III". Wcześniej ukazały się dwie w pełni autorskie płyty, sygnowane nazwiskiem tego artysty. Pierwsza w 1970 r. (gdy Beatlesi już się rozpadali, ale zmusili się do wydania jeszcze jednej wspólnej płyty: "Let It Be"), nosiła tytuł "McCartney". Druga - "McCartney II" - w 1980 r. W związku z pandemią koronawirusa każdego dnia szedł do studia, nagrywał "trochę" muzyki, a później wracał do swojej córki Mary i czwórki wnuków - z poczuciem dużej satysfakcji. "Na samym końcu, w trakcie archiwizowania tych utworów, pomyślałem: 'Nie wiem, co zrobić z tym wszystkim... Chwileczkę, to pasuje do cyklu 'McCartney', bo postępowałem w taki sam sposób, jak w przypadku nagrywania płyt 'McCartney I i II''.Revolver/Eliot/Backgrid/MEGAAgencja FORUM

Stworzył najlepszą piosenkę do Bonda. Nie on miał ją śpiewać?

"Live and Let Die" dziś jest uznawana za jedną z najlepszych piosenek tytułowych sagi o Bondzie i trudno sobie wyobrazić, że mogłaby brzmieć inaczej. Jednak przed laty pojawiły się informacje, że producenci filmu chcieli, by zaśpiewał ją kto inny. Ujawnił to producent muzyczny Beatlesów, George Martin, a potem potwierdził sam McCartney.

Według ich wersji jeden z producentów filmu "Żyj i pozwól umrzeć", Harry Saltzman myślał, że piosenka nagrana przez McCartney'a z zespołem Wings to tylko demo i chciał, żeby zaśpiewała ją Thelma Houston. Podobno argumentował, że żaden mężczyzna nigdy wcześniej nie śpiewał piosenki z Bonda.

Teraz Allan Kozinn i Adrian Sinclair tę wersję podważyli. Autorzy nowej biografii byłego Beatlesa znaleźli w archiwach amerykańskiego uniwersytetu dokumenty, z których wynika, że producenci Bonda od początku chcieli, żeby to McCartney śpiewał piosenkę w czołówce filmu. Już wtedy planowano też nagranie utworu w innym wykonaniu do wykorzystania w scenie z dyskoteki. "Historia o tym, że producenci 'Żyj i pozwól umrzeć' chcieli zastąpić McCartneya piosenkarką jest dobrze znana w świecie muzyki. Martin opowiadał ją wiele razy, a Paul wiele razy ją potwierdzał. W rzeczywistości, czego dowodzi wewnętrzna korespondencja pomiędzy prawnikami, w kontrakcie od początku było zapisane, że powstaną dwie wersje piosenki" - powiedział Allan Kozinn w rozmowie z “Guardianem".

Autorem jednego z przytoczonych w książce dokumentów jest Ron Kass, były szef wytwórni Beatlesów Apple Records zatrudniony przez Eon Productions. Treść wiadomości, którą napisał do Saltzmana, brzmi: "Paul McCartney zgodził się napisać tytułową piosenkę zatytułowaną 'Live and Let Die'. On i jego zespół Wings wykonają ten utwór w czołówce filmu". "

Możemy więc z pewnością powiedzieć, że nie zamierzali zastępować Paula. Jedna z wersji piosenki miała być wykonana przez Wings i wybrzmieć w czołówce oraz podczas napisów końcowych. Miała też być wersja live wykonywana podczas sceny klubowej przez BJ Arnau, wokalistkę soulową. Kiedy zobaczyliśmy te dokumenty, nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że to zwykłe nieporozumienie. Martin nie znał szczegółów kontraktu, ale Paul z pewnością tak. Ale kiedy pojawiła się chwytliwa anegdota, wszedł w to. Nie miał powodu przypuszczać, że ktokolwiek zobaczy tę umowę" - stwierdził Kozinn.

W odnalezionej korespondencji pomiędzy prawnikami i innymi osobami reprezentującymi McCartneya a producentami Bonda z firmy Eon Productions znalazła się też wysokość kwoty, jaką muzyk dostał za napisanie tej piosenki. Teść McCartneya, prawnik Lee Eastman, wynegocjował mu wynagrodzenie w wysokości 15 000 dolarów za skomponowanie razem z żoną Lindą utworu "Live and Let Die". Dalsze ustalenia finansowe, w tym tantiemy, przyniosły muzykowi około 50 000 dolarów - 50 proc. zysków netto.

Książka "The McCartney Legacy" reklamowana jest jako najbardziej szczegółowa opis życia i kariery Paula McCartneya po rozpadzie grupy The Beatles. Przez ponad pół wieku samodzielnej kariery artysta nagrał 26 albumów, które sprzedały się w ponad 86 milionach egzemplarzy.

Czytaj też:

Cleo: Maryla to moja music mamaInteria.plINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas