Jackson nie chciał widzieć brata
Rodzina zmarłego w czerwcu zeszłego roku Michaela Jacksona rzadko odwiedzała gwiazdora. Tak przynajmniej wynika z wywiadu udzielonego przez ochroniarza pracującego dla "króla popu".
Pogrzeb Michaela Jacksona
W nocy z 3 na 4 września (polskiego czasu) 2009 roku na cmentarzu Glendale Forest Lawn Memorial Park w Glendale w Kalifornii pochowano Michaela Jacksona. W prywatnej uroczystości wzięło udział ok. 200 osób - najbliższa rodzina i przyjaciele, w tym m.in. Elizabeth Taylor, Macaulay Culkin, Quincy Jones, Aretha Franklin czy była żona Lisa Marie Presley.
Bill Whitfield, który zajmował się ochroną artysty, w telewizyjnym wywiadzie w programie "Good Morning America" przyznał, że Michael Jackson sporadycznie był odwiedzany przez członków rodziny.
Pracownik ochrony zdradził, że artysta nie tolerował niezapowiedzianych wizyt nawet ze strony najbliższych.
"Kiedy już wreszcie ktoś go odwiedził, zazwyczaj nie uprzedzał o tym fakcie pana Jacksona. Informowaliśmy go, że pod bramą stoi ktoś z jego rodziny. Pytał nas wtedy, czy ta wizyta była wcześniej umówiona" - powiedział Whitfield dodając, że "Jacko" często zabraniał wpuszczać gości na teren posiadłości Neverland.
Według Whitfielda, jedna z wizyt Randy'ego Jacksona, brata Michaela, wyglądała jak scena z filmu sensacyjnego.
"Randy przyjechał kiedyś niezapowiedziany, a Michael nie chciał tego dnia nikogo widzieć. Wtedy Randy wjechał samochodem w bramę rezydencji. Nie wiedziałem wtedy, że Randy jest bratem Michaela i wyciągnąłem broń w jego kierunku. Krzyknął do mnie: Schowaj to albo wezwę dziennikarzy!" - wspomina ochroniarz.
Whitfield dodał, że Jackson na wieść o incydencie zdenerwował się i ostatecznie nie wpuścił Randy'ego do Neverland.