Ich konfliktem żyła cała Polska. Rywalce Rodowicz puściły nerwy!
W PRL-u o ich konflikcie mówiło się latami, ostateczne to Maryla Rodowicz a nie Urszula Sipińska zrobiła większą karierę. Apogeum ich sporu miało miejsce podczas Festiwalu w Opolu w 1977 roku. Co stało się w tamtym czasie?
O sporze pomiędzy Urszulą Sipińską i Marylą Rodowicz plotkowano już w latach 60. Obie w tamtym czasie były na początku swojej drogi i każdej z nich wróżono wielkie kariery. Sipińska była jednak bardziej stonowana w porównaniu do kolorowej Maryli Rodowicz.
Ich konflikt powoli nabierał rozpędu, każda odnosiła sukcesy na innych polach. Sipińska była ceniona zagranicą, natomiast Rodowicz znakomicie radziła sobie na polskich festiwalach. Obie panie miały też - według legendy - zacząć się unikać, o co dbać miał też PAGART, który organizował zagraniczne koncerty.
Podczas Opola w 1970 roku Rodowicz przed swoim występem odebrała fałszywy telefon o śmierci matki. Problemy pojawiły się też na scenie (problem z mikrofonem wokalistki, orkiestra z pogubionymi nutami). Chociaż nikt nikogo o sabotowanie występu Rodowicz nie oskarżył, szybko wybuchły plotki, że "konkurencja" próbowała zaszkodzić wokalistce. Podczas tamtej edycji gwiazda wykonała wielki przebój "Jadą wozy kolorowe".
W tym samym 1973 Sipińska roku wylansowała swoje dwa kolejne przeboje, które zaśpiewała w Opolu - "To był świat w zupełnie starym stylu" i "Jaka jesteś Mario".
Rok później, w jednym z programów telewizyjnych, Urszula Sipińska zaśpiewała wespół z Marylą Rodowicz utwór "Nareszcie razem". Obie wystąpiły w dość podobnych (przynajmniej na czarno-białych ekranach telewizorów) strojach, w identycznych perukach. Mówiło się wówczas, iż to występ dla ocieplenia wizerunku.
Pamiętny Festiwal w Opolu w 1977 roku. Doszło do awantury!
Ich konflikt miał swoje apogeum w 1977 roku, za kulisami festiwalu w Opolu. Wedle relacji licznych świadków, Urszula Sipińska miała rzucić się na Marylę Rodowicz kapeluszem za to, że ją parodiowała na scenie. W konsekwencji musiała interweniować ochrona i rozdzielić obie panie.
Dziennikarka Maria Szabłowska tak wspomina tamto wydarzenie: "Siedziałam wtedy na widowni i byłam przekonana, że dziewczyny biją się na niby. Gdy Urszula ubrana na biało wraz z towarzyszącym jej chórkiem śpiewała swoją piosenkę, za jej plecami pojawiła się Maryla z chórkiem ubrana na czarno i zaczęły przedrzeźniać Urszulę. Na ten obrót spraw zareagowali także panowie Gołas, Młynarski i Kofta. Urszula się zezłościła i rzuciła w Marylę bodajże truskawką ze stojącego na scenie stołu z warzywami i owocami, który był dekoracją. Artystki zaczęły się szamotać, bić kapeluszami. Skończyło się wyrwaniem rękawa w marynarce Urszuli".
Konflikt po latach. Jak podsumowały go obie wokalistki?
Maryla Rodowicz w 2003 r. w rozmowie z "Vivą" powiedziała: "Między nami nie było konfliktu, chociaż nam go przypisywano. Drażniło mnie trochę, że ściąga moje pomysły, na przykład na kostiumy. Kupiłam spódnicę z krzywymi brzegami, powyciąganym dołem. Za chwilę ona ma taką samą. Włożyłam męski kapelusz gangsterski, moment i Ulka ma też kapelusz".
Sama Urszula Sipińska napisała w 2010 roku w swej autobiografii "Gdybym była aniołem": "Jasne, że konkurowałyśmy. Wtedy Polska była, i w pewnym sensie nadal jest, podzielona. Jedni kochali mnie, drudzy Rodowicz".
Ostatnie słowo po latach należało jednak do Rodowicz, która w 2021 roku stwierdziła w filmie "Maryla. Tak kochałam" stwierdziła:
"Był rodzaj rywalizacji. Mnie chodziło głównie o to, że Urszula miała troszkę inny styl wcześniej, po czym wydawało mi się, a nawet jestem pewna, że zaczęła troszkę małpować mój styl ubierania się" - wspominała. "Urszula kupowała te same ciuchy, które ja kupowałam, przynajmniej zbliżone stylistycznie, potem nagle sobie obcięła grzywkę, ja myślę sobie: no nie, jeszcze ta grzywka..." - komentowała.