Halsey wściekła. Ujawnia, że wytwórnia zablokowała jej piosenkę
Halsey postanowiła podzielić się swoją opinią na temat decyzji jej wytwórni, która zdecydowała się zablokować jej nową piosenkę, gdyż wokalistka najpierw powinna stworzyć "sztuczny wiralowy moment na TikToku".
Halsey (posłuchaj!) opublikowała na TikToku nagranie, w którym tłumaczy, że jej nowa piosenka, "którą kocha", nie może ujrzeć światła dziennego, gdyż jej wytwórnia blokuje jej premierę z powodów marketingowych.
Halsey atakuje wytwórnię
"Nagrała piosenkę, którą uwielbiam i chciałam ją wypuścić jak najszybciej do sieci. Ale moja wytwórnia mi na to nie pozwala. Jestem w branży od ośmiu lat, sprzedałam 165 milionów płyt i singli, ale moja wytwórnia nie pozwala mi na publikację do momentu, aż nie stworzę sztucznego wiralowego momentu na TikToku. Wszystko jest marketingiem. Robią to dosłownie każdemu artyście. Chcę jedynie wypuścić piosenkę. I zasługuję, aby traktować mnie lepiej. Jestem tym zmęczona" - stwierdziła.
Paradoksalnie nagraniem, w którym Halsey atakuje własną wytwórnie, stworzyła wiralowy moment. Jej tiktoka polubiono 7,9 milionów razy oraz skomentowano ponad 10 tys. razy. Drugie nagranie, w którym gwiazda zaznacza, że nie jest to żaden żart, ma prawie cztery miliony wyświetleń.
Wytwórnia pod naciskiem dziennikarzy zdecydowała się jedynie na lakoniczny komentarz:
"Nasza wiarę w Halsey jako ważną artystkę pozostaje niezachwiana. Nie możemy doczekać się aż świat usłyszy jej nową muzykę" - czytamy.
Halsey ponownie zabrała głos na Twitterze, wyjaśniając fanom, że nie może wypuścić utworu bez zgody wytwórni, ponieważ to ona ma do niego prawa. Dodała też, że ma na koncie cztery płyty oraz urodziła dziecko i dlatego nie ma zamiaru "bawić się" w rzeczy, które proponuje jej wytwórnia i zmuszać się do ich taktyk marketingowych. "Poszliśmy w tym za daleko. Nie ma już odwrotu" - podsumowała.
Halsey ponownie wściekła na swoich szefów
Halsey umowę z Astralwerks, która jest częścią wytwórni Capitol, podpisała w 2014 roku. Pod tym szyldem wydała cztery płyty, w tym znakomicie przyjęty album "If I Can’t Love, I Want Power" z 2021 roku.
Przy tworzeniu poprzedniej płyty wokalistka ponownie starła się z przedstawicielami swojego labelu. Wtedy powodem była jej ciąża.
"Musisz zadzwonić do prezesa X, Y i Z i powiedzieć: 'Cześć, dzwonię tylko powiedzieć, że jestem w ciąży. Nie chcę, abyście dowiedzieli się z Instagrama. Chcę też powiedzieć, że praca toczy się normalnie. O nic nie musicie się martwić’" - mówił w rozmowie z Zane'em Lowem.
"Moje osobiste wybory nie wpłyną na wasze finanse i linię produkcyjną. I czy kiedykolwiek ty musiałbyś zadzwonić do mnie, że spodziewasz się dziecka? Bo ja muszę to zrobić, gdyż wpływa to na wasz produkt'" - tłumaczyła.
TikTok rządzi branża muzyczną
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy artyści wprost przyznają się do tworzenia sztucznych momentów na TikToku, które mają rozejść się wiralowo, aby zapewnić popularność nowej piosence. Do takich praktyk przyznał się The Kid Laroi, który zdradził, że razem ze swoim menedżerem Scooterem Braunem, stworzyli fałszywy konflikt na linii agent - artysta, aby promować piosenkę "Thousand Miles".
W ostatnim czasie na przymus używania TikToka narzekały m.in. FKA Twigs i Charli XCX.
"To prawda, że wszystkie wytwórnie domagają się tiktoków. Dziś skrytykowano mnie za to, że się do tego nie przykładam" - pisała Twigs.
Charli wrzuciła natomiast wymowny film, w którym komentowała: "kiedy wytwórnia chce, abym zrobiła mojego ósmego tiktoka w tym tygodniu".