Gwiazdor Universe kandydował do Sejmu. "Żal mi podejścia Polaków do referendum"
Oprac.: Mateusz Kamiński
Podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych na listach pojawiło się wielu przedstawicieli kultury i sportu. Do Sejmu ponownie wszedł Paweł Kukiz, po raz pierwszy w ławach poselskich pojawią się Apoloniusz Tajner oraz Bogusław Wołoszański. Henryk Czich z grupy Universe nie uzyskał jednak mandatu.
Henryk Czich, który po śmierci Mirka Breguły stał się frontmanem Universe, nie zostanie posłem. Muzyk startował z list Prawa i Sprawiedliwości w okręgu rybnickim. Frekwencję skomentował w następujący sposób: "Widać, że ludzie się zebrali - to jest najważniejsza rzecz. Natomiast troszeczkę teraz nie wiadomo, jak będzie. Przez ostatnich osiem lat było w miarę spokojnie, można się było spodziewać pewnych rzeczy. W tej chwili nie wiadomo, jak będzie" - dzieli się obawami z Plejadą.
Czich bardzo ubolewa nad tym, że tylko 40 procent Polaków skorzystało z możliwości udziału w referendum. "Jestem trochę zaniepokojony i trochę mi żal podejścia do referendum, bo w końcu to jednak naród polski jest suwerenem i w pewnym sensie ma możliwość odpowiedzenia na pewne pytania. To, czy one się komuś podobają, czy nie, to jest jedna rzecz. Natomiast referendum wiążące ma o wiele większą siłę niż wtedy, gdy ktoś je zbojkotował" - mówi wokalista.
Henryk Czich z Universe walczył o mandat posła. Dostał 0,28 proc. głosów
Niedoszły poseł sądzi, że opozycja "namieszała ludziom w głowach". "Uważam, że każdy ma jednak swoją głowę na karku i powinien, szczerze mówiąc, podejmować sam decyzję, a nie być odprowadzany. Takie jest moje zdanie, jeśli chodzi o to referendum" - dodaje.
Lider Universe obawia się, że sytuacja geopolityczna nie zmieni się za sprawą różnych decyzji nowego rządu. "Zobaczymy, czy będzie spokój, czy nie będzie spokoju. Trwa wojna w Ukrainie, dzieje się na Bliskim Wschodzie. Pytanie, czy nasz rząd, który będzie albo go nie będzie, albo będzie się tworzył, będzie mógł podejmować decyzje i czy będą one bezpieczne dla nas lub Polski w ogóle. I z tego wynika właśnie ten mój niepokój" - kontynuuje.
Po chwili dodaje, że mu "żal, że jednak brakło tych mandatów". Henryk Czich wolałby by klub PiS był większy, dzięki czemu miałby większą przestrzeń do działania. W swoim okręgu Czich zdobył 0,28 proc. głosów (1 072 z 381 598 głosów w całym okręgu). Jak dodaje, nie zdziwiła go niska suma głosów, bo sam nie zaangażował się za bardzo w kampanię wyborczą. Muzyka wciąż jest dla niego numerem 1.
"Gdybym się zaangażował, to na pewno wynik byłby większy. Początkowo w ogóle nie chciałem startować, a gdy się zgodziłem, poprosiłem, bym nie był wysoko na liście. Byłem między młotem a kowadłem" - uważa wokalista.
Henryk Czich jest daleki od oceniania artystów przez pryzmat tego, w której telewizji występują. Najbardziej zależy mu jedynie na tym, by Polska dobrze się rozwijała, a Polacy pojednali się.
"Bardziej zależy mi na rozsądku i mądrym myśleniu o przyszłości Polski, by był spokój, by nie było napuszczania jednych na drugich, bo to jest słabe. Bo jeśli człowiek przez tydzień czy dwa poogląda TVN, to jest święcie przekonany, że jest w Polsce taka rzeczywistość. Jak się natomiast poogląda TVP, to jest inna. Natomiast ja mam zasadę oglądać i jednych, i drugich, Polsat i jeszcze Trwam" - mówi artysta.