Reklama

Godflesh: To już koniec

Justin Broadrick, lider formacji Godflesh, zdecydował się wystosować specjalne oświadczenie, w którym ujawnił powody rozwiązania zespołu. Według muzyka, grupa Godflesh musiała przestać istnieć, ponieważ po 14 latach działalności nie reprezentowała już tych wartości co kiedyś.

Oto jak brzmi treść oświadczenia:

"Godflesh (1988-2002) - Misja przerwana

10 kwietnia tego roku zdecydowałem się rozwiązać Godflesh. Zmagałem się z tą myślą już od października 2001 roku, kiedy to nasze szeregi opuścił GC Green. O słuszności jej podjęcia przekonała mnie dopiero niedawna trasa koncertowa po Stanach Zjednoczonych.

Konsekwencje tej decyzji okazały się być dla mnie za ciężkie. Straciłem mocno na wadze i podupadłem na zdrowiu. Bez GC Greena Godflesh nie był już tym samym Godfleshem i nie reprezentował tych wartości co kiedyś. Jego odejście było początkiem kiepskich czasów. Nie mogłem sobie już wyobrazić, że jesteśmy w stanie zrobić coś lepszego. Wiem, że swą decyzją zraniłem pozostałych członków grupy - Teda Parsonsa i Paula Ravena i wszystkich, którzy w nas wierzyli...

Reklama

Niedługo światło dzienne ujrzy debiutancki album mojego nowego projektu Jesu. Jak wiec widzicie koniec Godflesh nie oznacza końca mojej muzycznej kariery. To po prostu koniec jednego rozdziału.

Chcę podziękować wszystkim, którzy wierzyli w Godflesh i wspierali nas przez te czternaście lat. Wy wiecie, o kim mówię... Umarł król, nich żyje król.

Justin K. Broadrick / maj 2002"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Godflesh | justin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy