Film Beatlesów był niedostępny przez ponad 50 lat. "Let It Be" trafi do streamingu
Oprac.: Mateusz Kamiński
Pamiętacie jeszcze owiany niezbyt dobrą sławą film "Let It Be" w reżyserii Michaela Lindsay-Hogga? Produkcja pojawiła się w kinach w 1970 roku, w momencie, gdy The Beatles się rozpadło. To szokujące wówczas wydarzenie przyćmiło premierę produkcji i stworzyło czarny PR jako filmu, który pokazuje bliskich rozpadu, skłóconych muzyków. To wrażenie odczarował wydany w 2021 roku film Petera Jacksona "Get Back", a teraz fani po ponad 54 latach będą mogli obejrzeć oryginalną, ponad 80-minutową produkcję w odnowionej cyfrowo wersji.
Film dokumentalny "Let It Be" towarzyszył wydaniu ostatniego albumu studyjnego The Beatles. Całkiem inaczej, niż w innych, fabularyzowanych produkcjach Beatlesów, możemy oglądać w nim muzyków w pracy - to zapis ostatnich sesji nagraniowych z początku 1969 roku w londyńskim Twickenham Film Studios, a także legendarnego występu na dachu Savile Row w Londynie.
Choć film w 1971 roku zdobył Oscara za "Najlepszy oryginalny dobór piosenek", to samoistnie popadł w niełaskę fanów, a także członków zespołu. Miał przypominać "złe momenty" pod koniec istnienia Beatlesów, dlatego przez całe dekady był niedostępny z legalnych źródeł, a w sieci krążyły jedynie jego słabe kopie.
Podczas pracy nad filmem "Get Back" w 2021 roku najwidoczniej Peter Jackson zdecydował użyć swojej nowatorskiej metody odnawiania obrazu i dźwięku także wobec klasycznego filmu w dorobku Czwórki z Liverpoolu. Premiera odnowionego "Let It Be" odbędzie się 8 maja na Disney+.
Film Beatlesów był niedostępny przez ponad 50 lat. "Let It Be" trafi do streamingu
Jak przy okazji ogłoszenia premiery opowiada oryginalny reżyser obrazu, film był gotowy od końca 1969 roku, ale do kin trafił dopiero niemal pół roku później, po rozpadzie Beatlesów. "Miesiąc przed jego wydaniem The Beatles oficjalnie się rozpadli. Tak więc ludzie poszli zobaczyć 'Let It Be' ze smutkiem w sercach, myśląc: 'Nigdy więcej nie zobaczę The Beatles razem. Już nigdy nie zaznam tej radości', co bardzo zaciemniło odbiór filmu" - tłumaczy Lindsay-Hogg.
"W rzeczywistości jest w nim wiele szczęścia i radości tworzenia, a 'Let It Be' - zwłaszcza gdy dotrzesz na dach i zobaczysz sposób, w jaki na siebie patrzą - jest zasadniczo szczęśliwym i 'wzniosłym' filmem" - mówi reżyser produkcji sprzed 54 lat.
Na prośbę Apple Corps nowe "Let It Be", nagrane oryginalnie na 16 mm negatywie, zostało potraktowane w ten sam sposób, co "Get Back" - odnowiono obraz oraz dźwięk.