Reklama

Fanka Julii Żugaj rzuciła na scenę parówkę. Absurdalne nagranie podbija sieć

Fani często lubią rzucać na scenę prezenty dla swoich idoli. Tym razem podczas koncertu Julii Żugaj, jedna z fanek miała niecodzienny podarunek dla piosenkarki. Chcąc zwrócić jej uwagę, zaczęła przeraźliwie krzyczeć.

Fani często lubią rzucać na scenę prezenty dla swoich idoli. Tym razem podczas koncertu Julii Żugaj, jedna z fanek miała niecodzienny podarunek dla piosenkarki. Chcąc zwrócić jej uwagę, zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
Julia Żugaj / WOJCIECH OLKUSNIK /East News

Julia Żugaj stała się najbardziej rozchwytywaną piosenkarką wśród młodszej generacji. Wielki rozgłos otrzymała za sprawą projektu Team X w 2020 roku. Później rozwinęła swój profil na TikToku, gdzie zgromadziła ponad 3 milionową publiczność. Do tej pory wydała albumy "Miłostki" i "Świąteczne harmonie".  

Temat Żugaj powraca jak boomerang. Na początku maja zorganizowała wyjazd weekendowy dla swoich fanów, którzy mogli skorzystać z szeregu atrakcji. 

Reklama

Największa z nich, czyli osobiste spotkanie z piosenkarką, odbiło się szerokim echem w internecie ze względu na absurdalne zasady, jakie panowały na obozie, a także pojawiające się TikToki, m.in. artystki, która trzyma na smyczy swoją fankę. Nic dziwnego, że niedługo później pojawiło się mnóstwo filmików parodiujących formę robienia zdjęć z Żugaj. 

Julia Żugaj otrzymała nietypowy prezent

Nie da się ukryć, że Julia Żugaj posiada wielką armię fanów, którzy chętnie obdarowują ją różnymi prezentami. Podczas jednego z koncertów otrzymała... pluszową parówkę. Nagranie ze zdarzenia stało się viralem i osiągnęło ponad 2 miliony wyświetleń na TikToku. 

Jedyne co można na nim usłyszeć to wielki wrzask osoby, która ją rzuciła. Zachowanie argumentowała tym, że chciała, aby idolka zauważyła pluszaka. Szybko internauci podłapali absurdalne zachowanie fanki i stworzyli z niego podpisy do memów: "Ja do mojego psa jak nie zauważy jedzenia", "Ja do mojego kota jak nie widzi robala przed którym ma mnie uratować".

Nie zabrakło także ironicznych żartów: "Co tam leży, bo nie usłyszałam?", "Że co leży, bo nie było słychać", "Ustawię na budzik". Jedna z obserwujących skwitowała, że prawie jej bębenki w uszach wybuchły. 

Co na to sama Żugaj? Okazało się, że znalazła pluszową parówkę, czym podzieliła się odpowiadając na nagranie, robiąc tzw. "stitch". Nie wyglądała na zadowoloną z podarunku, który był podpisany długopisem "Od Maćka dla Julki".  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Julia Żugaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy