Reklama

Dzięki specjalnym rękawicom po 25 latach znowu zagrał na fortepianie! Nagranie hitem sieci!

Dzięki wsparciu nowoczesnej, Joao Carlos Martins mógł znowu zagrać na fortepianie. Wybitny muzyk w wyniku choroby i wypadku musiał 25 lat temu przerwać karierę pianisty.

Dzięki wsparciu nowoczesnej, Joao Carlos Martins mógł znowu zagrać na fortepianie. Wybitny muzyk w wyniku choroby i wypadku musiał 25 lat temu przerwać karierę pianisty.
Joao Carlos Martins dzięki specjalnym rękawicom zagrał na fortepianie /Brownie Harris/Corbis /Getty Images

Joao Carlos Martins uważany jest za jednego z najlepszych interpretatorów twórczości Johanna Sebastiana Bacha.

W 1965 roku muzyk uszkodził nerw w ramieniu. Później ucierpiał po tym, jak złodziej uderzył go w głowę metalową rurą. W 2000 roku musiał całkowicie zrezygnować z grania. Od tej pory pracował wyłącznie jako dyrygent. W 2020 roku przeszedł na emeryturę. Przez lata był poddany 24 operacjom, które miały złagodzić ból wywołany chorobą zwyrodnieniową i serią wypadków. 

Wybitny pianista po ponad dwóch dekadach znów mógł zagrać. Wzruszające nagranie

Reklama

Dzięki specjalnym rękawicom po 25 latach znowu zagrał na fortepianie! Nagranie hitem sieci!

Swój pożegnalny koncert Joao Carlos Martins zagrał w 1998 roku. Miał wówczas 58 lat i był pewien, że już nigdy nie wystąpi publicznie. 

"Gdyby wtedy przed fortepianem stała kamera, zarejestrowałaby łzy płynące z moich oczu. Wiedziałem, że trzy dni później stracę prawą rękę" - wspomina artysta w rozmowie z dziennikiem "New York Post". 

Miał już wtedy wyznaczony termin operacji przecięcia nerwu łokciowego, który kontroluje mięśnie przedramienia i dłoni. Ręki nie stracił, ale po tym zabiegu nie mógł już grać na fortepianie obiema dłońmi. "Rozpocząłem nowe życie" - powiedział w "The Post". Nadal poświęcał się muzyce - dyrygował orkiestrami i prowadził programy muzyczne dla nastolatków z biednych domów.

W 2020 roku Martins otrzymał nieoczekiwaną szansę na przezwyciężenie niepełnosprawności. Po jednym z prowadzonych przez niego koncertów do jego garderoby przyszedł projektant przemysłowy i motoryzacyjny Ubiratano Bizarro Costa i wręczył mu parę bionicznych rękawiczek. Sam je zaprojektował, specjalnie z myślą o Martins. 

Dzięki nim pianista miał znów móc grać obiema dłońmi. Artysta podziękował, ale w duchu uznał, że to gadżet raczej dla Dartha Vadera niż koncertującego pianisty. 

"Z tymi rękawicami być może uda mi się wygrać walkę bokserską, jednak w tak delikatnej materii nie pomogą" - powiedział bez ogródek konstruktorowi.

Mimo sceptycyzmu Martins zaprosił jednak Costę na lunch do swojego domu, by przedyskutować projekt. Ostatecznie zaczęli razem pracować nad ulepszeniem prototypu. Po wielu modyfikacjach powstał produkt finalny - rękawiczki wykonane z czarnego neoprenu ze szkieletem wydrukowanym w technologii 3D. Nad palce wysuwają się pręty, inspirowane... tylnym zawieszeniem w samochodzie Formuły 1. Podnoszą one palce pianisty po każdym dotknięciu klawisza fortepianu.

Joao Carlos Martins widzi w tych rękawiczkach rozwiązanie tymczasowe. We wspomnianym wywiadzie dla "New York Post" stwierdził, że dzięki nim jest co najwyżej "10-procentowym pianistą" - w porównaniu z okresem, gdy był w swojej szczytowej formie. Mimo to odważył się po prawie 25 latach powrócić do wykonywania koncertów fortepianowych. Powrócił w wielkim stylu. W ubiegłą sobotę wystąpił bowiem w nowojorskiej Carnegie Hall. Tego dnia obchodził 60. rocznicę swojego debiutu w tym miejscu.


INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy