Reklama

Doda: Nie ze mną takie numery!

Przemysław Edgar Gosiewski, szef klubu PiS, zabawił się w konferansjera i zapowiedział występ Doroty "Dody" Rabczewskiej i zespołu Virgin w Jędrzejowie. "Nie ze mną takie numery" - grozi kontrowersyjna wokalistka.

Gosiewski przyjechał do Jędrzejowa na obchody Dni Miasta. Kręcił się po stadionie, a tuż przed godz. 20, kiedy rozpoczynał się koncert Dody, przez mikrofon pozdrowił uczestników imprezy i zapowiedział występ gwiazdy. Wybrał najlepszy moment, by się pokazać, bo na Dodę czekało kilka tysięcy fanów.

"Byliśmy oburzeni. Dorota jest na punkcie polityków bardzo wyczulona. W umowie z organizatorem zastrzegamy, by na koncercie nie było żadnych akcentów politycznych, plakatów, a przede wszystkim polityków. Mogliśmy nie zagrać koncertu i zażądać odszkodowania. Nie chcieliśmy jednak zawieść publiczności" - komentuje Maciej Durczak, menedżer Virgin.

Reklama

"Nie życzę sobie, by ktoś na moich plecach lansował się i robił sobie kampanię wyborczą" - powiedziała piosenkarka.

O całym incydencie dowiedziała się dopiero po koncercie. Kiedy Gosiewski przemawiał, zespół był jeszcze za kurtyną.

"Gosiewski z premedytacją podczepił się pod zespół. Ludzie mogli pomyśleć, że to on zaprosił Dodę i zapłacił za koncert" - dodał Durczak.

Marek Wolski, burmistrz Jędrzejowa, zapewniał, że zaprosił Gosiewskiego tylko do wspólnego spaceru po stadionie. Dlaczego więc Gosiewski znalazł się przy mikrofonie?

"To wyszło spontanicznie. Zaręczam jednak, że poseł pozdrowił tylko społeczność Jędrzejowa. Słowo PiS ani partia nie padło. Trudno, by burmistrz odganiał posła od mikrofonu" - opowiada burmistrz Jędrzejowa.

Zobacz teledyski Dody i Virgin na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Prawo i Sprawiedliwość | burmistrz | virgin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama