Reklama

Choroba przerwie jego karierę? "To bardzo prawdopodobny scenariusz"

Lewis Capaldi od lat cierpi na zespół Tourette'a. Artysta zdradził, że przez swoją chorobę może kiedyś dojść do sytuacji, że będzie musiał porzucić karierę muzyka. "Gdy jestem na scenie, mój tik robi się coraz mocniejszy" - wyznał.

Lewis Capaldi od lat cierpi na zespół Tourette'a. Artysta zdradził, że przez swoją chorobę może kiedyś dojść do sytuacji, że będzie musiał porzucić karierę muzyka. "Gdy jestem na scenie, mój tik robi się coraz mocniejszy" - wyznał.
Lewis Capaldi zakończy karierę przez swoją chorobę /Jo Hale/Redferns /Getty Images

Lewis Capaldi (posłuchaj!) w niedawnym wywiadzie przyznał, że jeśli jego kondycja psychiczna ulegnie pogorszeniu jest gotowy porzucić muzykę. Muzyk wyznał, że płyta, która pojawi się na rynku 19 maja, to album, który szczerze uwielbia. Przyznał jednocześnie, że koncerty i występy na żywo są okupione dużym stresem, który powoduje zaostrzenie objawów zespołu Tourette’a.

Reklama

"Tylko tworzenie muzyki i występy tak na mnie działają. W innym wypadku czuję się dobrze nawet przez kilka miesięcy. To dziwna sytuacja. W tej chwili gra jest warta świeczki, ale jeśli dotrę do punktu, w którym wyrządzę sobie nieodwracalne szkody, zrezygnuję. To bardzo prawdopodobny scenariusz, że będę musiał zrezygnować z muzyki" - przyznał Capaldi.

Lewis Capaldi walczy z objawami zespołu Tourette'a

Szkocki artysta wyjaśnił, że zespół Tourette'a stanowi dla niego duże wyzwanie i w pewnym sensie odbiera mu radość z tego, co kocha robić najbardziej. 

"Gdy jestem na scenie, mój tik robi się coraz mocniejszy. Staram się nad tym zapanować. Jeśli mi się to nie uda, mam przerąbane. Jest mi łatwiej, gdy gram na gitarze, ale nienawidzę tego robić" - przyznał, dodając, że poza "chorobą tików" zmaga się z dużym stresem i lękiem towarzyszącym jego karierze.

"Bycie sławnym jest łatwe. Gdy jesteś poza domem ludzie witają cię i rozpoznają. Co w tym trudnego?" - przyznał z rozbawieniem. Dodał, że to, co stresuje go najbardziej to ogromna odpowiedzialność. "Problemem jest presja związana z pracą. Występy, oczekiwania wobec mnie. To z pewnością może wywołać niepokój u każdego, szczególnie takiego hipochondryka jak ja" - dodał.

26-letni muzyk o tym, że zmaga się zespołem Tourette'a opowiedział w zeszłym roku. W nagraniu live zamieszczonym na Instagramie wyjaśnił swoim fanom, że już w 2018 roku zauważył mimowolne tiki, jednak dopiero postawiona diagnoza dała mu odpowiedź na dręczące go pytania. 

"Najwyraźniej zawsze to miałem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdy jestem podekscytowany, szczęśliwy, zestresowany tiki się pojawiają" - przyznał. Na to szczere wyznanie muzyk zdecydował się z jeszcze jednego powodu. W programie "Jonathan Ross Show" artysta zwrócił uwagę na komentarze fanów, którzy oceniali jego zachowanie na scenie i w trakcie wywiadów. Niektórzy wręcz posądzali go o zażywanie narkotyków. "Ludzie myślą, że zażywam kokainę, a tak nie jest!" - podkreślił.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lewis Capaldi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy