Reklama

Candlemass: Jednak bez Massiah

Koniec spekulacji i plotek. Charyzmatyczny wokalista Messiah Marcolin nie zaśpiewa na nowym i już nagranym albumie Candlemass, szwedzkich protoplastów europejskiego doom metalu. Pozostali muzycy sztokholmskiej formacji oficjalnie potwierdzili rozstanie się z frontmanem. "Jego nastawienie i żądania są zbyt niedorzeczne" - czytamy na oficjalnej stronie zespołu.

"Słyszeliście już te plotki i niestety z ciężkim sercem musimy je teraz potwierdzić. Zespół wielokrotnie starał się rozwiązać ten problem, jednak Messiah nie dał się przekonać, aby zaśpiewać na nowym albumie. Jego nastawienie i żądania są zbyt niedorzeczne. Nie jestem zaskoczony, choć bardzo mi przykro" - oświadczył basista Leif Edling.

Grupa rzuciła też szersze światło na wewnętrzny konflikt, który trwał od kilku lat.

"Już w pierwszych latach po reaktywacji wszyscy byliśmy bardzo rozczarowani zachowaniem Messiah, szczególnie dziecinnym i niedemokratycznym sposobem dyskutowania różnych spraw. To niezbyt fajne, gdy jedna osoba nie chce zrozumieć drugiej, ma w dupie pozostałych muzyków i żąda specjalnego traktowania. Niestety, negatywne nastawienie i głupota dyktowały zasady działania Candlemass w ostatnim czasie" - przedstawiła swój punkt widzenia reszta składu.

"Mamy nadzieję, że zdajecie sobie sprawę z tego, jak jesteśmy tym rozczarowani. I źli! Rozczarowani faktem, że dorosły człowiek może aż tak źle odnosić się do innych, swoich przyjaciół. I to przez tak długi okres. No i tym, że tak łatwo to wszystko odrzucił, gdy tylko nie dostał tego, co chciał. Wciąż jesteśmy w szoku! Wielka szkoda!" - z rozżaleniem skomentował zespół.

Reklama

"Już na ostatnim albumie o mało co, a nie byłoby Messiah. Jednak poszliśmy na kompromis, bo kochamy tę muzykę i to, że wy też nas uwielbiacie! Ale to była już ostatnia płyta z Messiah Marcolinem za mikrofonem. Już nie potrafimy z nim rozmawiać. Przykro nam! Przed nagraniami nowego materiału, chcieliśmy to wszystko ułożyć, ale zachowania Messiah dalekie było od zaakceptowania. Powody jego odejścia nie stawiają go w dobrym świetle. Szczegółów nie będzie, to zbyt żenujące" - napisali na oficjalnej witrynie szwedzcy muzycy.

Jak się okazuje, nie wszystko jeszcze stracone.

"Pozytywny aspekt tej sytuacji jest taki, że można ona uczynić z nas tylko jeszcze silniejszy zespół, który pójdzie we właściwą, lepszą stronę. Messiah Marcolin to nie Candlemass. Czekamy na godnego następcę, który zaśpiewa na świetnym albumie, jaki już został nagrany. Z właściwym głosem ta płyta pozabija! Liczymy na nowy początek Candlemass, zespołu, który kochamy zbyt mocno, aby z niego rezygnować z powodu jednego robaczywego jabłka!" - zapewnili.

Przypomnijmy, że już w maju w studiu "Polar" ruszyły nagrania następcy powrotnego i gorąco przyjętego albumu "Candlemass" z 2005 roku. Udział w sesji wokalisty Messiah Marcolina już wtedy stał pod dużym znakiem zapytania. 28 kwietnia muzyk poinformował media o rozstaniu się z formacją, oznajmiając jednocześnie, że na sto procent nie wróci do zespołu.

"To dokuczliwa psychoza. Mamy nadzieję, że zaśpiewa" - diagnozowali pozostali członkowie.

"Nie doszliśmy do porozumienia, co do tego, jak zrobimy nowy materiał" - lakonicznie wyjaśnił Messiah, odmawiając dalszych komentarzy.

Wkrótce po oświadczeniu frontmana Candlemass, na stronie formacji pojawiła się informacja, że Messiah cierpi na "uciążliwą przednagraniową psychozę", z którą należy zmierzyć się na spokojnie.

Jak się okazało, na spokojnie nie dało się tego rozwiązać.

Nie mający jeszcze tytułu, nowy materiał to zdaniem Leifa Edlinga album konceptualny. Opowiada o drodze do samounicestwienia w nowoczesnym społeczeństwie, o śmierci, zniszczeniu i samobójstwie, słowem czysty doom. Jak twierdzi basista i główny kompozytor Candlemass, nowa płyta ma nie odbiegać znacząco od poprzedniego longplay, choć może mieć nieco bardziej mroczny charakter.

Z innych wieści z obozu Szwedów dowiadujemy się również, że rodzima firma GMR Music wyda niebawem 2-dyskowe, remasterowane i pełne dodatków reedycje "Chapter VI" i "Dactylis Glomerata", dwu płyt Candlemass z lat 90.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Candlemass | muzycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy