Barbara Kurdej-Szatan ostro skrytykowana. Poszło o... śpiewanie kolęd?
Barbara Kurdej-Szatan będzie gwiazdą "Wielkiego kolędowania z Polsatem". Nie wszystkim ten pomysł przypadł do gustu. Zarzucono jej, że śpiewa kolędy, jednocześnie popierając strajk kobiet.
22 października polski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis zezwalający na aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.
Taka decyzja TK wywołała falę oburzenia - na ulice polskich miast wyszły tysiące protestujących osób, które sprzeciwiają się zaostrzeniu przepisów aborcyjnych w Polsce.
Wśród nich były także gwiazdy, m.in. Barbara Kurdej-Szatan.
Kurdej-Szatan ma zaśpiewać podczas "Wielkiego kolędowania z Polsatem", które zostanie wyemitowane 24 grudnia. Wystąpi na scenie wraz z mężem Rafałem Szatanem oraz córką Hanią.
Internauci zaczęli zarzucać jej hipokryzję. "Pani Kurdej-Szatan szła w strajku, który rzucał jajami w kościoły i zakłócał msze święte, na których czczono Boga i Maryję. Teraz będzie śpiewać 'Bóg się rodzi'? Cóż za ogromna hipokryzja" - takie komentarze można było przeczytać w mediach społecznościowych.
Gwiazda odniosła się do tych oskarżeń. "Szłam w strajku, który bronił kobiet, naszej wolnej woli i naszego zdrowia. Szłam w strajku, w którym ludzie się do siebie potrafią uśmiechać i wspierać, nie są zawistni i chcą żyć w szacunku do innych. Nie identyfikuję się z tymi, którzy rzucali jajami czy mazali sprayem po zabytkach i kościołach. Sama, idąc starówką warszawską, byłam bardzo zniesmaczona i smutna, widząc pomazane mury kościoła... Niestety, w każdym kraju, w każdej grupie znajdą się różni ludzie" - tłumaczyła.
"Wierzę, że Bóg, niezależnie od tego, kto jak Go widzi i kim dla każdego jest, to jest tylko i wyłącznie Dobro" - dodała.
Podkreśliła również, że osoby, które biorą udział w Strajku, nie są przeciwne Bogu. Nie zgadzają się jednak z przeciwnikami aborcji, którzy "wysługują się Bogiem". Skomentowała również rolę partii rządzącej. "Poza tym, czy ktoś jest wierzący, czy niewierzący - kościół i wiara to nie jest PiS! I wkurza mnie to zawłaszczanie kościoła przez partię. A w tej chwili w naszym kraju tak to wygląda. I mnóstwo ludzi szczerze wierzących ma tego dość, bo wcale się z PiS-em nie identyfikują" - podsumowała.