Reklama

Anita Lipnicka przyznaje, że przez pandemię jest w nie najlepszej kondycji psychicznej

Autorka przeboju "Wszystko się może zdarzyć" przyznaje, że nie udało się jej dotrzymać dwóch z trzech postanowień noworocznych, jakie powzięła. Wróciła do picia wina i zaprzestała biegania. Ma jednak nadzieję, że nagra w tym roku płytę. Nie będzie z tym łatwo, bo pandemia wywołała u niej niemoc twórczą.

Autorka przeboju "Wszystko się może zdarzyć" przyznaje, że nie udało się jej dotrzymać dwóch z trzech postanowień noworocznych, jakie powzięła. Wróciła do picia wina i zaprzestała biegania. Ma jednak nadzieję, że nagra w tym roku płytę. Nie będzie z tym łatwo, bo pandemia wywołała u niej niemoc twórczą.
Anita Lipnicka nie może znaleźć inspiracji do nagrania nowej płyty /Artur Zawadzki /Reporter

Piosenkarce z trudem przychodzi zamieszczanie nowych wpisów w mediach społecznościowych, gdyż, jej zdaniem, po prostu nic interesującego się u niej nie dzieje. "Zastanawiam się nad opostowaniem tabliczki z napisem 'Zamknięte do odwołania', z krótkim dopiskiem, że wrócę tu po pandemii. Tu, czyli na moje social media. Bo one zawsze służyły mi głównie jako narzędzie do komunikowania światu, co tam słychać u mnie ciekawego - prywatnie, ale przede wszystkim zawodowo! Tymczasem na obu polach od tygodni posucha..." - Anita Lipnicka przyznaje na swoim profilu facebookowym.

Reklama

Nie poprzestała jednak na tym wyznaniu i zdradziła, że ostatnio dopadła ją chandra. "Po chwili euforii, że stary - zły rok - wreszcie się kończy i przyjdzie ten lepszy - nowy, szybko się przekonałam, że w zasadzie nic się nie zmieniło i nie zanosi się na to, by sprawy miały rychło przybrać bardziej pozytywny obrót. Wystarczy rozejrzeć się dookoła oraz poczytać wiadomości! (...) Jak z balona przekłutego szpilką powoli uchodzi ze mnie powietrze..." - żali się Lipnicka.

Co takiego ją przygnębiło? "Wstyd się przyznać, ale dwa z trzech moich noworocznych postanowień już pogwałciłam. Styczeń bez lampki wina potrwał u mnie sześć dni, zaś zapał do biegania po parku - jeden! Na wypełnienie trzeciej obietnicy, mam jeszcze szansę. Chodzi o nagranie płyty. Ale jak tak dalej pójdzie, to i ona może się nie ziścić" - pisze wokalistka.

Do tego projektu potrzebuje magicznego składnika, który jest niezależny od jej woli, czyli inspiracji. "Tymczasem od marca 2020 nie czuję się specjalnie zainspirowana... (...) Dla mnie proces twórczy jest ściśle powiązany z ruchem i dynamiką życia. Częste zmiany miejsca, perspektywy widzenia, doświadczanie nowych sytuacji będących wynikiem cyrkulacji energii międzyludzkiej - to dla mnie karma, którą trawię i oddaję potem w formie piosenek. Stymulacja rodzi kreację. Trwanie w przewlekłym letargu nie pobudza mojej wyobraźni, niestety..." - wyjaśnia.

Artystka tylko raz poczuła impuls twórczy. Pojawił się on, gdy w Polsce wybuchły protesty przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego i była zatroskana o przyszłe losy swojego kraju. Wspólnie z Moriah Woods, Amerykanką mieszkającą w Polsce, napisała i nagrała piosenkę "Our Voice/Nasz głos" (sprawdź!).

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Anita Lipnicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama