Afera wokół filmu o George'u Michaelu. Rodzina jest oburzona
Spadkobiercy George’a Michaela dementują jakoby mieli coś wspólnego z filmem biograficznym o tym gwiazdorze, do którego ponoć trwają prace przygotowawcze. Nie zamierzają również dawać błogosławieństwa temu projektowi.
Jak dowiedziało się "Daily Mail", scenariusz do filmu biograficznego o George’u Michaelu jest już prawie gotowy. Producenci szukają odtwórcy głównej roli. Ich faworytem jest Theo James, znany z serialu "Biały lotos".
Film ma przedstawiać szeroki przekrój muzycznej kariery George'a Michaela. Jego uzależnienie i wywołane przez niego skandale (był aresztowany w Los Angeles za "czyny lubieżne" w toalecie) podobno "nie zostaną przemilczane". Budżet filmu przewidziany jest na 85 mln funtów (456 mln zł). Nie ujawniono jednak, kto pisze scenariusz, ani kto podejmie się reżyserii.
W publikacji "Daily Mail" pojawiła się informacje, że film ma aprobatę rodziny piosenkarza, która liczy na podobny sukces, jak w przypadku biografii Eltona Johna i Freddiego Mercury'ego. Niespodziewanie jednak tuż po ukazaniu się artykułu pojawiło się oświadczenie rodziny oraz firmy zarządzającej spuścizną po piosenkarzu. "Nic nie wiemy o tym projekcie i nie będziemy go w żaden sposób wspierać" - czytamy w komunikacie.
Adam Lambert krytykuje pomysł
Według doniesień producenci stawiają na Theo Jamesa nie tylko ze względu na jego doświadczenie aktorskie, ale też za sprawą tego, że ma greckie korzenie. Sam aktor w jednym z wywiadów mówił: "Tak, bardzo chętnie zagrałbym tę rolę. On jest ikoną. Ponadto był częściowo Grekiem, tak jak ja".
Na tę wiadomość krytycznie zareagował Adam Lambert. "Yay, kolejny heteroseksualny mężczyzna grający gejowską ikonę" - skomentował. To odniesienie prawdopodobnie do Ramiego Maleka grającego Freddiego Mercury'ego w "Bohemian Rhapsody" i Tarona Egertona grającygo Eltona Johna w filmie "Rocketman".