91-letni John Williams ogłosił koniec kariery. Teraz zabrał głos

Mateusz Kamiński

Oprac.: Mateusz Kamiński

Legendarny kompozytor muzyki filmowej, 91-letni John Williams zapowiadał jakiś czas temu koniec kariery. Ostatnim filmem, do którego miał stworzyć muzykę, był nowy "Indiana Jones". Okazuje się, że w głowie artysty wciąż kłębi się mnóstwo pomysłów i pomimo sędziwego wieku kompozytor nadal chce pracować.

John Williams
John Williams Shannon Finney/Getty ImagesGetty Images

John Williams to jedno z najbardziej znanych nazwisk jeśli chodzi o muzykę filmową. Twórca ścieżek dźwiękowych, które utworzyły świat m.in. "Gwiezdnych wojen", "Parku Jurajskiego" czy serii filmów o przygodach archeologa Indiany Jonesa, jakiś czas temu sugerował, że planuje udać się na zasłużony odpoczynek.

Mimo że artysta ma już 91 lat, to dla fanów nadal były to bardzo smutne informacje - w końcu wiedzą słysząc jego ostatnie dokonania, że wciąż ma wiele pomysłów na nowe utwory.

Wspominał, że wcześniej chciałby stworzyć soundtrack do nowego filmu o Jamesie Bondzie. Prace nad produkcją są jednak bardzo wolne i tak naprawdę nie wiadomo, kiedy i czy któryś z aktorów wskoczy w buty uśmierconego w serii agenta odgrywanego przez Daniela Craiga.

Być może Williams w międzyczasie będzie miał okazję pracować jeszcze nad wieloma innymi filmami - w rozmowie z "The Times" wyznał, że zrewidował swoje plany i wcale nie ma zamiaru przechodzić na emeryturę!

Twórca nominowany do Oscara aż 53 razy odbierał statuetkę pięciokrotnie. Wygląda na to, że ta lista wciąż może się powiększyć. "Nie interesują mnie wielkie ogłoszenia, stwierdzenia, które są stanowcze, skończone i otoczone zamkniętymi drzwiami. Jeśli wygłosiłem takie ogłoszenie bez umieszczenia go w kontekście, odwołuję je" - stwierdza stanowczo.

John Williams nie wybiera się na emeryturę. Ma mnóstwo planów

To nie tak, że teraz Williams będzie chciał pracować nad jakimkolwiek filmem - 91-letni kompozytor chętnie rozejrzy się, co proponują mu reżyserzy, bo skusi się jedynie na naprawdę ciekawą, poruszającą propozycję. "Jeśli pojawi się film, który mnie zainteresuje, z harmonogramem, któremu dam radę, niczego nie wykluczam. Wszystko jest możliwe. Wszystko jest przed nami. Powstrzymują nas jedynie nasze ograniczenia. Albo, mówiąc prościej: lubię zachować otwarty umysł" - tłumaczy kompozytor.

Wśród planów Johna Williamsa są koncerty - w 2024 roku stanie za sterami Londyńskiej Orkiestry Filharmonicznej, która będzie wykonywać jego drugi koncert skrzypcowy. Poza tym jako dyrygent zawita też do Wiednia, a już w 2025 roku także do Berlina.

Sędziwy artysta zastanawia się, w którym kierunku pójdą kontakty twórców filmów z twórcami muzyki doń. Williams przyznaje, że gdy on sam zaczynał karierę, reżyserzy i producenci nie traktowali to poważnie - a przecież to muzyka często jest jedną z najważniejszych składowych sukcesu lub fiaska filmu.

"30 czy 40 lat temu, kiedy proponowałem program muzyki filmowej jednej z naszych dużych orkiestr, traktowano mnie protekcjonalnie. Rozumiałem to. Rozumiem charakter rzeczy, które powstały w świecie komercji i ich miejsce w świecie sztuki. Ale teraz to się zmieniło. Chciałbym wrócić za 50 lat i zobaczyć, w jaki sposób kino przyczynia się do rozwoju muzyki, bo myślę, że młodzi kompozytorzy będą chcieli pracować w obu światach" - mówi.

Ostatnio artysta nagrał soundtrack do filmu Stevena Spielberga "Fabelmanowie" (2022) oraz Jamesa Mangolda, "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" (2023).

Czytaj też: