Wstrząsająca historia w "The Voice Senior". "Byłem umierający, nie jadłem przez miesiąc"
Oprac.: Daniel Kiełbasa
68-letni Benedykt Kleszcz - mimo że w "The Voice Senior" - nie przekonał trenerów, to znalazł uznanie w oczach widzów. Ci docenili nie tylko jego występ, ale również jego walkę z nałogiem, o której szczerze opowiedział przed kamerami TVP.
Benedykt Kleszcz jak sam przyznał ma "32 lata do setki" i zdecydowanie woli, jak mów się do niego Benek. "Lubię jak ludzie tak się do mnie zwracają. Benedykt mi się kojarzy ze świętym. A ja święty nigdy nie byłem i nie będę" - mówił.
Uczestnik opowiedział o swojej trudnej młodości (jako nastolatek miał problemy z chodzeniem), a także o początkach występów.
"Z jednej rzeczy się cieszę. Nie jestem jakimś tam wybitnym grajkiem, ale reakcje ludzi. Nie spotkałem się ze złą. Jeżeli nie uśmiechy i oklaski, to jakieś tam grosiki i tak dalej" - komentował.
Benek Kleszcz w "The Voice Senior". Zwierzył się z trudnej historii
Przed trenerami "The Voice Senior" Kleszcz wykonał utwór Oddziału Zamkniętego "Obudź się". Ostatecznie jednak żaden z foteli nie obrócił się.
W trakcie rozmowy z trenerami na jaw wyszła tragiczna przeszłość uczestnika. 68-latek odważył się o niej opowiedzieć przed kamerami TVP.
"Wybrałeś ten utwór, tekst, bo był dla ciebie ważny" - mówiła Halina Frąckowiak. Wtedy Kleszcz przyznał, że jest niepijącym alkoholikiem od 17 lat. "Trzymam się, trwam" - mówił.
"W trakcie koncertów zdałem sobie sprawę, że gubię teksty. W połowie kawałka gram, ale tekst - przepraszam za określenie - poszedł się walić. Piłem 35 lat. Mało nie umarłem. Byłem umierający autentycznie, bo miałem ciągi. W ostatnim przez miesiąc nic nie jadłem. Przysięgam, usłyszałem głos - Benek musisz coś z tym zrobić. Trzy dni umierania, zwinięty w kłębek, przetrzymałem i potem już nie miałem najmniejszej ciągotki" - opowiadał.
"Jestem tu dla wnucząt, żeby im pokazać, że dziadek coś potrafi i jednak dziadek jest coś wart" - dodał. Zaapelował też do innych ludzi z tym samym problemem. "Trzymajcie się, walczcie, bo warto" - mówił.