Wracają "Mam talent" i "The Voice Of Poland". Komu to potrzebne?

A komu to potrzebne? A dlaczego? - można by zapytać za starszą panią z internetowego hitu.

Jeżeli ktoś ma już dość telewizyjnych konkursów talentów, to przynosimy wieści niemalże hiobowe: "talent shows" nie skończą się ani za rok, ani za dwa, ani nawet za trzy lata.

Oglądalność wiodących kanałów telewizyjnych cały czas maleje, kryzys złowieszczo wyziera z każdego zakątka, główni gracze zaciskają pasa, a "talent shows", mimo nieprzyzwoitych gaż jurorów, wciąż są na plusie. A wiemy doskonale, czego nie robi się z kurami znoszącymi złote jaja.

Piąta edycja "Mam talent" zarobiła 69 mln złotych z samych reklam, trzecia edycja "X Factor" - 62 mln, piąta edycja "Must Be The Music" - 48 mln, druga edycja "The Voice Of Poland" - 12 mln. Do tego dochodzą jeszcze imponujące dochody z wysyłanych przez widzów sms-ów. Wpływy te znacznie przewyższają koszty produkcji, nawet w przypadku "The Voice Of Poland".

By dowieść tezy o długowieczności talent shows, wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się za granicą. Amerykański "Idol" rekrutuje jurorów do 13. edycji (powraca Jennifer Lopez), a w Wielkiej Brytanii trwa 10. seria "X Factor".

Z "talent shows" jest trochę jak z albumami CD czy papierowymi książkami. Co roku ogłasza się ich zmierzch, a one nadal funkcjonują.

Owszem, nasilają się głosy tych, którym te programy już się przejadły, owszem, ich oglądalność spada, ale wciąż od dwóch do pięciu, czy nawet sześciu milionów Polaków jest nimi zainteresowanych. Nie liczcie na rychłe zdjęcie tych produkcji z anteny.

Wiadomo jednak, że kto stoi w miejscu, ten się cofa. Dlatego możemy spodziewać się, że twórcy programów spróbują jeszcze bardziej dokręcić śrubę emocji, skandali i zaskoczeń.

"Drastyczne sceny, nagość i nowy juror" - tak na oficjalnej stronie reklamuje się nowa edycja "Mam talent".

W zapowiedzi czytamy o objadaniu się żyletkami, o występie z użyciem pejczy (sukces "50 twarzy Greya" nie przeszedł niezauważony), dowiadujemy się nawet, że - szok i niedowierzanie - "padną niecenzuralne teksty". To nie koniec: TVN puszcza oko do wszystkich erotomanów, zapowiadając występ - znów szok i znów niedowierzanie - nagiej kobiety.

Myślicie, że w "The Voice Of Poland" emocji będzie mniej? Gdzie tam! Dolary przeciw orzechom, że nie jeden raz rozpłacze się Edyta Górniak. A co wiemy na pewno? Wiemy, że poleje się krew (Maria Sadowska skaleczy się w palec) i że jurorzy "spontaniczne" będą wpadać na scenę i śpiewać z uczestnikami. Jeden z wokalistów będzie miał - szok, niedowierzanie i współczucie - wadę serca, a w bitwach z pewnością zobaczymy starcia faworytów.

Zagraniczne formaty wskazują drogę: Simon Cowell w amerykańskim "X Factorze" osobiście leciał helikopterem do młodej, wyeliminowanej z show Melanie Amaro, by przywrócić ją do programu. Kilka tygodni później dziewczyna wygrała cały show. Był też w "XF" ważący 250 kilogramów Freddie Combs o głosie anioła, którego zjadła trema, a brytyjską edycję podbiły ostatnio: 36-letnia strażniczka więzienna i 17-letnia nastolatka mieszkająca w przytułku. Nie zabrakło również duetów, w których on kochał się w niej, a ona o tym nie wiedziała. Można się z tego śmiać, ale opowiadanie historii - nawet kiczowatych - to wciąż wielka przewaga zagranicznych edycji nad naszymi.

Wielu widzom, widzimy to w komentarzach, "talent shows" ewidentnie przeszkadzają - komu to potrzebne, a dlaczego - ale wystarczy wcisnąć czerwony przycisk, by wyłączyć ten płaski jak podpaska, najnowocześniejszy w galaktyce ekran naszego telewizora. I po kłopocie. Wszystkich pozostałych zapraszamy na strony naszego serwisu, gdzie, jak co sezon, będziemy skrupulatnie relacjonować wydarzenia z "Mam talent", "Must Be The Music" i "The Voice Of Poland".

Michał Michalak

Zobacz zwiastun "Mam talent":

TVN/x-news

"Mam talent" - zobacz nasz raport specjalny!

"Must Be The Music" - zobacz nasz raport specjalny!