"The Voice Of Poland": Łzy po występie
Występ niedowidzącej Doroty Osińskiej był wydarzeniem drugiego odcinka nowej serii programu "The Voice Of Poland".
Dorota Osińska urodziła się we Wrocławiu, ale od lat mieszka w Warszawie. Z wykształcenia jest andragogiem i animatorem kultury, a na co dzień pracuje w Teatrze Rampa.
"Czy jestem aktorką teatralną? Tak mam w umowie. Jestem matką i żoną. Mąż o mnie mówi, że jestem 'śpiewarką', czyli nie jestem do końca piosenkarką, a prawie że pralką" - dowcipkowała przed występem w rozmowie z prowadzącą program Mariką.
34-latka ma poważną wadę wzroku. Na jedno oko widzi zaledwie w 20 procentach, na drugie wcale.
"Urodziłam się bardzo wcześnie, bo to chyba nie był jeszcze szósty miesiąc ciąży. Z tego powodu pozostała mi bardzo poważna i niekorygowana wada wzroku. Dużo osób mnie od zawsze pyta o to, jak ja widzę. A mnie jest zawsze trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo ja nigdy nie widziałam normalnie" - powiedziała.
"Kiedy idę z dzieckiem do parku na plac zabaw, to rzadko chodzę sama. Boję się, że w minutę stracę syna z oczu i już go nie znajdę" - przyznała.
Pomimo poważnej wady wzroku Dorota Osińska nie poddała się i realizuje się w życiu zawodowym.
"Było ciężko, ale staram się robić to, co robię. Wydaje mi się, że to jest moje ogromne zwycięstwo" - powiedziała o swojej pracy w Teatrze Rampa.
W "The Voice of Poland" zaprezentowała "Calling You" Jevetty Steele i wzruszyła do łez prawie wszystkich jurorów.
"Ja założę okulary, bo widać, że się poryczałam. A jako pani profesor, nie mogę sobie pozwolić na nadmiar emocji. (...) Tylko znikoma liczba osób na świecie może zaśpiewać ten utwór tak, by on wzruszał. Ty absolutnie tak to zaśpiewałaś. Masz taki talent... Jestem szczerze wzruszona" - mówiła łamiącym się głosem Justyna Steczkowska.
"Jak śpiewasz, to jestem zupełnie jak dziecko. Jak śpiewasz, to czuję, że właśnie dostałem nagrodę. Nagrodę za to, że przez całe życie żyłem w ten sposób, by po 60. roku życia mieć jeszcze łzy wzruszenia w oczach. Nie zniszczyłem tego w sobie i nie dałem tego zniszczyć w sobie. Pamiętaj o tym i też chroń to, co się dzisiaj zdarzyło. Pamiętaj o swojej wielkiej sile i nie zmarnuj tego" - komentował przez łzy Marek Piekarczyk.
"Myślę, że każdy w życiu tęskni czasami za czymś albo za kimś. Kiedy ty śpiewałaś, to uderzyłaś we wszystkie tęsknoty w moim sercu. To była piękna chwila. Dziękuję" - stwierdziła Patrycja Markowska.
"Emocje wyrażać łzami, albo dreszczami na ciele" - dodał Baron, a w tym czasie Tomson podał płaczącej ze wzruszenia Dorocie Osińskiej chusteczkę. "Nie mogę patrzeć na łzy kobiety" - juror próbował rozładować atmosferę.
Przypomnijmy, że 34-latka dołączyła do zespołu Marka Piekarczyka.
"Dorota mnie zabiła. My przez całe życie chowamy jakieś rany, straszne zadry... Ukrywamy to nawet przed sobą, że to było, bo przecież musimy jakoś żyć i iść dalej. A tu przychodzi taka dziewczyna i okazuje się, że wszystkie nasze sztuczki, zabiegi i kłamstwa nagle pękają jak puszka Pandory. Zaczynamy mieć łzy w oczach. To była moja nagroda. A to, że mnie wybrała, to był cud" - skomentował na koniec wokalista TSA.