"The Voice of Poland": Czyżykowski i Michalczuk oczarowali trenerów. Kowolik za burtą!
W drugim odcinku bitew dziesiątej edycji "The Voice of Poland" nie zabrakło emocji i trudnych wyborów. Z programem pożegnali się Daria Kowolik, Natalia Kapturowska oraz Kuba Olszewski. Trenerów oczarowali natomiast: Filip Czyżykowski, Sonia Michalczuk (szczególnie Margaret, która aż przeklęła z zachwytu), Patryk Żywczyk oraz Julia Olędzka.
Bitwy to jeden z najciekawszych momentów "The Voice of Poland". Podczas niego trenerzy zestawiają swoich podopiecznych w duety i tria. Uczestnicy rywalizują o względy jurora, który do nokautu może zabrać tylko jednego śpiewającego. Inni trenerzy mogą zdecydować się na kradzieże, których mogą dokonywać w tej edycji bez limitu. Do następnej fazy show przejdzie jednak tylko jeden skradziony uczestnik.
Pierwszą bitwę w tym odcinku programu stworzyły Daria Marcinkowska i Sonia Honoratkiewicz z drużyn Margaret. Trenerka zleciła im do zaśpiewania utwór "Shackles" Mary Mary (posłuchaj!).
"Bardzo dobry, poprawny duet. To było przyjemne do posłuchania. Daria, mam wrażenie, że trochę przeszkadzał ci ruch. Sonia wydawała mi się bardziej w ten numer osadzona" - stwierdził Michał Szpak. "Bardzo wyrównany duet, ale zdecydowanie postawiłbym na Sonię" - podsumował Bednarek, a Tomson i Baron również stwierdzili, że Honoratkiewicz powinna przejść dalej.
"Te budowanie tej całej piosenki chyba się za szybko wydarzyło" - komentowała po występie Margaret, która zdecydowała się wziąć do nokautu Sonię Honoratkiewicz.
W drugiej bitwie zobaczyliśmy Weronikę Kozłowską i Adriana Burka z ekipy Tomsona i Barona. Trenerzy wybrali dla nich utwór "One" U2 (sprawdź!), a oceniającym ich wykonanie nie do końca przypadło do gustu. Bednarek wymienił ich sporo błędów uczestników, również Szpak zauważył potknięcia duetu podczas występu, ale był też bardzo zadowolony z tego, co usłyszał.
Panowie z Afromental postawili na Adriana Burka, a Kozłowska nie znalazła chętnego trenera na kradzież.
Kolejny duet stworzyły podopieczne z drużyny Szpaka - Violet Oliferuk i Oliwia Socha. Wokalista wybrał dla nich piosenkę "Valerie" Amy Winehouse (org. The Zutons) i nie był zbyt zadowolony z przygotowań do występu. "Bo cię stąd wykopię" - krzyczał na swoją koleżankę Szpak.
Trenerzy nie byli zdecydowani, kto powinien przejść dalej i nie postawili jednoznacznie na żadną uczestniczek. "Znakomity występ, gratuluje wam bardzo. Kocham was" - stwierdził Szpak. Następnie zdecydował się, że dalszą przygodę w programie kontynuował będzie z Oliferuk, Sochę skradł natomiast Kamil Bednarek, tym samym eliminując z programu Karolinę Wiśniewską.
W pierwszej bitwie w drużynie Bednarka, którą zobaczyli widzowie, trener sparował ze sobą Natalię Kapturowską i Julię Olędzką i wybrał dla nich piosenkę Adele "Set The Fire To The Rain" w wersji reggae.
"Julka, skradłaś moje serce głosem" - stwierdził Tomson. "Bardzo udany występ. Natalia jest troszkę bardziej zestresowana i poszłabym z Julią" - dodała Margaret. "Julia, zrobiłaś coś, co było bardzo przewrotne. Zachowałaś swoją ekspresję, ale w wersji reggae" - komplementował uczestniczkę Szpak, a do Natalii powiedział "to ma być walka, ty musisz zabić rywalkę". Kamil Bednarek poszedł za głosem innych trenerów i zaprosił do nokautu Julię Olędzką.
Sonia Michalczuk i Filip Czyżykowski otrzymali od Michała Szpaka zadanie zaśpiewania "Gimmie Shelter" The Rolling Stones. Duet zrobił piorunujące wrażenie na trenerach, zwłaszcza na Szpaku, który wyskoczył po występie i uściskał uczestników.
"To był najlepszy duet. Było tam wszystko - zdolności wokalne, osobowości. Jak wyszliście na scenę, to ja już się spociłam. To było świetne" - chwaliła Margaret. "To był jak wybuch dwóch wulkanów" - mówił Bednarek. "Pożerałem cię wzrokiem" - stwierdził natomiast Baron. "To było prawdziwe, to było rasowe" - komplementował Bednarek. "Jezu, jaką jesteś d...rą" - powiedziała na sam koniec do Sonii Margaret.
Szpak ostatecznie zdecydował, że do dalszego etapu idzie z nim Filip Czyżykowski. Michalczuk jednak nie pożegnała się z programem, bo trafiła na fotel Margaret kosztem Jerzego Gmurzyńskiego.
Margaret wybrała utwór zeszłorocznego Męskiego Grania "Początek" dla Karoliny Wójtowicz i Rafała Chmiela.
"W tej walce wygraliście oboje" - przyznał Baron, a Michał Szpak dodał, że brakowało mu jedynie interakcji między duetem. Z trenerką do etapu nokautu przeszła Karolina Wójtowicz, a Rafała uratowali Tomson i Baron, żegnając tym samym Jakuba Zajączkowskiego.
Patryk Żywczyk i Karol Olszewski z drużyny muzyków Afromental otrzymali do wykonania przebój Aerosmith "Livin' On The Edge". Trenerzy byli zachwyceni energetycznym występem, wszyscy słuchali uczestników na stojąco.
"Bawiłem się, żeby nie przeklinać, zajefajnie" - komentował Szpak, a Tomson i Baron ostatecznie po długim namyśle zdecydowali, że idzie z nimi Patryk Żywczyk.
Ostatnią bitwą odcinka był pojedynek Darii Kowolik oraz Pauliny i Bartka Gurszeckich z drużyny Kamila Bednarka. Trener zdecydował, że uczestnicy zaśpiewają utwór Marvina Gaye’a i Tammi Terrell "Ain't No Mountain High Enough".
"Jesteś królem, to jest twoja królowa, już jesteście dla mnie wygrani" - mówił Baron, który postawił jednak na Darię Kowolik a nie na duet. Bednarek wybrał jednak Gruszeckich, czym zaskoczył wszystkich w studiu i przed telewizorami.