Michał Sołtan ujawnia kulisy "The Voice of Poland": Targają mną różne emocje
Zdaniem wielu widzów trwającej 14. edycji "The Voice of Poland" najmocniejszą drużynę miał Marek Piekarczyk. W półfinale w jego teamie Michał Sołtan musiał uznać wyższość Antoniego Zimnala. W rozmowie z Interią uczestnik - pamiętany ze swoich występów na balkonie podczas pandemii - zdradza, co planuje w najbliższej przyszłości.
Podczas Przesłuchań w ciemno Michał Sołtan wykonał utwór The Doors "Light My Fire". Muzyk w "The Voice of Poland" odwrócił wszystkie fotele, a trenerzy stoczyli o niego zaciętą walkę - ostatecznie trafił do drużyny Marka Piekarczyka. W sobotnim półfinale show TVP Sołtan odpadł kosztem Antoniego Zimnala.
Michał Boroń: Powiedziałeś, że przyszedłeś wygrać ten program. Wiadomo, że ostatecznie się nie uda, bo odpadłeś w półfinale. Rozczarowany? Liczyłeś na pewno na więcej.
Michał Sołtan: - Nie będę ukrywać, bo byłoby to hipokryzją, wewnętrznie targają mną różne emocje, bo każdy z artystów jest wrażliwą istotą. Więc gdy tylko wpada rozczarowanie do głowy i serducha, staram się odwracać uwagę od tych myśli. Postawiłem sobie za cel wygraną, owszem. Myślę, że dzięki takiemu podejściu, zaszedłem w programie tak daleko. Jest mnóstwo plusów tej sytuacji, nowe przyjaźnie, doświadczenie, nowy singel. Osobiście staram się uporać z goryczą, że miałem świetne piosenki do pokazania w finale, z repertuaru Andrzeja Zauchy, czy Michaela Buble, co by pokazało i uzupełniło całokształt oblicza Sołtana. To co mnie unosi i poprawia nastrój, to ogromna, pozytywna siła płynąca od słuchaczy, czy fanów programu. Bardzo wam za to dziękuję!
W grze pozostało już tylko czworo uczestników. Komu kibicujesz najbardziej? I kto wg ciebie ostatecznie wygra?
Zobacz również:
- Uczestniczki zdradziły, co czują tuż po finale "The Voice of Poland". "Mogło być lepiej"
- Michał Szpak wbił szpilę Krystianowi Ochmanowi? To on doprowadził go do zwycięstwa w "The Voice of Poland"
- Trenerzy zabrali głos po wynikach "The Voice of Poland". Finał pełen emocji. "Dla mnie jesteś wygranym"
- Znamy wyniki finału 15. edycji "The Voice of Poland". Widzowie oburzeni. "Jedna wielka ustawka"
- Kibicuję wszystkim, by zaśpiewali maksymalnie na luzie. Finał jest już zabawą, bo jest to ostatni etap, nie ma kolejnych odcinków. Serduchem jestem z Antkiem, bo to wspaniały przyjaciel i dobry człowiek, zżyliśmy się w drużynie. Natomiast zaskakuje mnie bardzo pozytywnie Janek Góra, który podobnie jak ja, jest songwriterem, ma świetne pomysły muzyczne. Bardzo możliwe, że to Janek wygra tę edycję.
Talent show nie jest ci obcy, co sprawiło, że po latach zdecydowałaś się ponownie spróbować swoich sił?
- W "Must Be The Music", w 2015 roku, doceniono moją muzykalność, pomysł na loopowanie. Jeśli chodzi o głos, wokal, tak naprawdę wtedy zaczęło się u mnie profesjonalne podejście do tematu. Lekcje śpiewu, konsultacje. Niestety nie mogłem uczestniczyć w dalszych etapach, przez co czułem się również pokrzywdzony nieco. Czułem, że to po coś. W ciągu następnych lat zdobywałem doświadczenie jako wokalista, producent, z autorskimi pomysłami.
Namawiano mnie na "The Voice", ale to było za wcześnie. W końcu występy balkonowe, podczas pandemii, zmusiły mnie do dobierania coraz to nowszego repertuaru i przyznam, że to był dla mnie ultra ważny etap. Pojawiły się podwaliny pod "The Voice". Mało tego. Justyna Steczkowska, zwróciła na to uwagę w jednym z odcinków na żywo, że przyjaciółka do niej pisała - widziałaś tego człowieka śpiewającego na balkonie? On powinien być w "The Voice of Poland"! Minęły jeszcze 3 lata, bym nabrał pewności siebie, przećwiczył sporą ilość godzin wokalnie, pod okiem wspaniałych trenerów.
W końcu jeden z moich dobrych kolegów artystów - malarzy, słysząc jak śpiewam podczas recitalu, powiedział - "Ty jesteś 'THE VOICE'. Ty to wygrasz! Ja ci to mówię, idź tam!". To było na początku 2023 roku i faktycznie, zasiał ziarno.
Biorąc udział w programie, bardzo mi zależało na tym, bym mógł pokazać swoje brzmienie, powiedzieć o moich pomysłach muzycznych, projektach, jak np. Sołtan Doors [Michał Sołtan ze swoim zespołem prezentuje jazz-rockowe wersje utworów The Doors]. By spełniło się moje marzenie, że gdy robimy koncert, sala zapełnia się do ostatniego słuchacza z łatwością.
W końcu, moja wewnętrzna misja. By pokazać szczyptę jazzu, rocka progresywnego, funku, emocji, takiej naturalnej emocji, gdzie poprzez śpiew opowiedziałem o miłości ("Niespotykani"), bólu ("Oni zaraz przyjdą tu"), byciu ponad podziałami ("If I Can Dream").
W drugim i trzecim odcinku na żywo faktycznie poważnie mnie (ale nie tylko mnie) dopadło chore gardło i zaleczony wykonywałem piosenki. Dałem z siebie wszystko i wiem, że gdy człowiek bywa chory, wchodząc na scenę, czy w życiu czy muzyczną, może przenieść góry!
Jak bardzo to, co dzieje się za kulisami, między nagraniami, różni się od tego, co później widać w telewizji?
- Zdecydowanie więcej dzieje się za kulisami, niż to co widać na nagraniach. I to jest sztuka. Chapeau bas dla produkcji. To niełatwe. Jak w tak krótkim czasie, przedstawić uczestników w korzystnym dla nich świetle, po zdecydowanie dłuższych wywiadach? To jest sztuka. Widzowie nie widzą np. jak wspólnie ustalamy, dyskutujemy nad wyborem np. stroju. A to wbrew pozorom jest ważne. Np. zrezygnowaliśmy raz z marynarki, w której było mi niezbyt wygodnie, gdy zakładałem na nią gitarę. To było fajne, bo potraktowano moją prośbę poważnie.
W głosowaniu fanów na najlepszą piosenkę póki co zajmujesz trzecie miejsce, jak ważny ten głos publiczności jest dla ciebie?
- To jest bardzo ważny głos! Nie wiem, czy nie najważniejszy. To jest moje marzenie, żeby to co stworzyłem, czy współtworzyłem, miało swój szeroki odbiór wśród ludzi. To jest wspaniała wiadomość, że piosenka jest na 3. miejscu obecnie. Tym bardziej śmiało dajcie lajki i serduszka pod moim zdjęciem, mamy szansę na wygraną!
Pewnie emocje po programie będą opadać jeszcze chwilę, ale fani dopytują teraz co dalej, jakie plany?
- To co mnie cieszy, to to, że zyskałem przyjaciela i mentora w postaci Marka Piekarczyka. Rozmawiamy często, o różnych artystycznych dziedzinach, życiu, wygłupach. Marek chce nas wspierać muzycznie, zapraszać do swoich projektów. To jest wspaniałe. Obecnie mam materiał na nowy album i chciałbym go wydać w przeciągu roku. Czy stanie się to z Universalem, czy inną wytwórnią - chcę to zrobić, to jest mój czas. Zapraszam również do śledzenia moich koncertów, m.in. już 30 listopada w Narodowym Centrum Piosenki w Opolu, wspaniały koncert z tłumaczami migającymi moje teksty. Koncert będzie dostępny dla osób z niepełnosprawnościami wzroku, słuchu i ruchu. Na wydarzenie zapraszam wszystkich chętnych, zarówno osoby z niepełnosprawnościami, jak i bez niepełnosprawności.
Czy piosenka "Niespotykani" przygotowana na potrzeby programu to zapowiedź czegoś nowego? W którą stronę byś chciał iść teraz muzycznie?
- Piosenka "Niespotykani" napisana i wyprodukowana wspólnie z Maurycym Żółtańskim i Julią Pośnik, to świeży pomysł. Nie ukrywam, prócz mojej pasji do rocka, funku, jazzu, część mnie woła o nowoczesne podejście. To wyjątkowa fuzja, chciałbym się sprawdzić również w takiej stylistyce popowej. W takim szlachetnym popie.
Kim jest Michał Sołtan? Jego pandmieczne występy był hitem sieci
Michał Sołtan to kompozytor, wokalista, multiinstrumentalista, organizator koncertów, promotor i performer. Związany twórczo z Warszawą i z Trójmiastem (jest współtwórcą poniedziałkowych Funk & Jazz Jam Session w stołecznym klubie Harenda oraz jazz jam session w Mono Kitchen w Gdańsku). Artysta jest absolwentem Wydziału Jazzu Państwowej Szkoły Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie. Studiował Muzykologię na Uniwersytecie Warszawskim.
Michał ma na koncie dwie płyty "IQ" (2011) i "Mallada" (2015) wydane z Imagination Quartet.
W 2015 roku rozpoczął solowe eksperymenty z Loop Station. Od początku 2016 r. zorganizował ponad 30 warsztatów "Uwolnij muzykę". Na scenie poprzedzał takich wykonawców, jak m.in. Mela Koteluk, Lao Che czy Smolik/Kev Fox. W listopadzie 2017 roku Michał zaprezentował autorską płytę "MaloGranie".
Telewizyjna publiczność może pamiętać Michała Sołtana z dziewiątej edycji "Must Be The Music". W 2018 roku próbował swoich sił na festiwalu w Opolu. Z piosenką "Dzieje się" wystąpił na koncercie Debiutów.
O Sołtanie pisały media w całej Polsce, gdy na początku pandemii w 2020 roku, przenosząc trend z włoskich miast, przez 60 dni z rzędu występował na swoim balkonie. Akcja odbiła się echem na całym świecie, a nagrania zdobywały po kilkadziesiąt-kilkaset tysięcy wyświetleń. Największym hitem był cover "Shallow" Lady Gagi z filmu "Narodziny gwiazdy", który obejrzano 3,7 miliona razy.