Tak wyglądał ostatni występ Elvisa Presleya. "Nie starzeje się, a staje się lepszy"

Elvis Presley to niekwestionowany król rock and rolla, którego wiele występów zapisało się na kartach historii. Ostatni koncert muzyka miał miejsce siedem tygodni przed jego śmiercią. Niektórzy fani już wtedy widzieli, że nie ma tyle energii, co wcześniej. Znaczna większość nie zauważyła jednak, że z jego zdrowiem jest coś nie tak.

Elvis Presley
Elvis PresleyKeystone/Getty ImagesGetty Images

Elvis Presley uznawany jest za jedną z najważniejszych ikon popkultury. W latach 70. był bożyszczem tysięcy fanek. Wielu słuchaczy już wtedy nazywało go "królem rock and rolla". Tworzył sentymentalne piosenki z gitarowym akompaniamentem, a jego występy były odważne i prowokacyjne - to sprawiało, że był ówczesną sensacją. Jedni go kochali, inni nie znosili. Jedno jest pewne - jego dorobek muzyczny na zawsze wpłynął na branżę, a początkujący artyści do dzisiaj czerpią inspirację z twórczości i ruchów tanecznych Elvisa.

Przez całą swoją karierę Elvis Presley dał kilka tak ikonicznych występów, że fani pamiętają je ze szczegółami do dzisiaj. Zapisały się one na kartach historii popkultury, tworząc z muzyka legendę. Od zagrania "Hound Dog" w "The Milton Berle Show w 1956 r., aż po legendarny występ z 1968 r., uwieczniony w dokumencie Netflixa "Return of the King: The Fall and Rise of Elvis Presley", którym król rock and rolla powrócił na scenę. W pamięci wiernych słuchaczy Elvisa najbardziej utkwił jednak koncert z 1977 r., który miał miejsce zaledwie kilka tygodni przed śmiercią piosenkarza.

Ostatni występ Elvisa Presleya odbył się 26 czerwca 1977 r. w Market Square Arena w Indianapolis. Siedem tygodni później artysta zmarł, mając zaledwie 42 lata.

Stan zdrowia Elvisa Presleya pogarszał się, a gwiazdor mimo to grał koncerty dla swoich wiernych fanów

Kilka miesięcy przed ostatnim koncertem króla rock and rolla, jego stan zdrowia zaczął się nagle pogarszać. Jak twierdziła była żona gwiazdora, Priscilla Presley, nie było mu łatwo wychodzić na scenę i grać dla publiczności tak samo dobrze, jak wcześniej. Mimo to nieustannie próbował, a tłumy wciąż szalały na jego punkcie, nie dostrzegając, że Elvis jest u progu swojej wytrzymałości.

"Jego ostatnie występy nie były tymi najbardziej wartymi zapamiętania, jeśli chodzi o przedstawienie. Czasami nie udawało mu się zaśpiewać piosenki do końca... Po prostu trudno się to ogląda" - wyznała po latach Priscilla w filmie dokumentalnym o byłym mężu.

Ostatni występ w karierze Elvisa Presleya

Elvis wyszedł na scenę po raz ostatni w Market Square Arena, gdzie czekał na niego ogromny tłum wiernych fanów. "Wielu fanów czekało całą noc, w mroźną pogodę, na możliwość zobaczenia człowieka, który przez 24 lata był gwiazdą w branży, której przedstawiciele rzadko utrzymują się na rynku dłużej niż muszki owocówki” – napisał wtedy Dan Carpenter w "The Indianapolis Star".

Król rock and rolla, pomimo pogarszającego się stanu zdrowia, dał z siebie wszystko podczas koncertu w Indianapolis. Nie mógł wiedzieć, że będzie to jego ostatni raz na scenie, jednak zagrał wówczas tak, jakby jutra miało nie być. Wykonał utwory ze wszystkich etapów swojej kariery - od najwcześniejszych hitów z lat 50., przez piosenki wydane w czasie, gdy skupiał się bardziej na swojej karierze filmowej, aż po późniejsze numery, wydane po pamiętnym powrocie w 1968 r.

Elvis otworzył historyczny występ utworem "See See Rider", a następnie uraczył słuchaczy piosenką "Amen" i coverem kultowego utwory Raya Charlesa "I've Got a Woman". Później zagrał zarówno jedne ze swoich najbardziej optymistycznych utworów (m.in. "Jailhouse Rock" czy "Haund Dog"), jak i te delikatniejsze, melancholijne ballady ("Love Me" czy "It's Now or Never").

Ostatnia piosenka, jaką Elvis kiedykolwiek zaprezentował przed publicznością, było legendarne "Can't Helph Falling in Love". Ballada wybrzmiała z jego ust po raz ostatni, stając się znakiem rozpoznawczym artysty na lata.

Jakie były reakcje publiczności na ostatni występ Elvisa Presleya? Niektórzy zwrócili uwagę na jego stan zdrowia

Reakcje fanów, zgromadzonych w Indianapolis na ostatnim występie Elvisa, były różne, ponieważ niektórzy dostrzegli już wtedy, że artysta jest w kiepskim stanie zdrowia. Inni zaś nie zauważyli tego, że z królem rock and rolla dzieje się coś niedobrego. Niektórzy krytycy narzekali wręcz, że koncert był mniej energiczny niż dotychczas.

Wielu fanów mimo wszystko było zachwyconych koncertem muzyka. Wiwatowali i klaskali po każdej z piosenek. "Zapełniona arena była wystarczającym sygnałem, że Elvis jest nadal tak popularny jak zawsze" - napisano wówczas w "The Indianapolis Star".

Jedna z wiernych słuchaczek Elvisa Presleya, Michelle Klein, obecna wówczas na koncercie, stwierdziła nawet, że był to jej ulubiony występ króla rock and rolla. "Widzieliśmy go co najmniej 50 razy w Michigan, Ohio, Indianie i innych miejscach. Nawet wtedy, gdy po raz pierwszy odniósł sukces, w 1956 r. Nie zmienił się ani trochę. Teraz wygląda lepiej niż kiedykolwiek. Jak mówią, nie starzeje się, a staje się lepszy" - podsumowała po występie fanka.

Matteo Bocelli przed koncertem w Krakowie. Opowiada, co go łączy z SanahPolsatPolsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas