Reklama

Rick Allen z Def Leppard: Miał już nigdy nie zagrać na perkusji

30 lat temu, w ostatni dzień 1984 roku Rick Allen z grupy Def Leppard miał wypadek samochodowy, w wyniku którego stracił lewe ramię. Wydawało się, że jego kariera perkusisty została definitywnie zakończona.

21-letni wówczas Rick Allen wraz ze swoją ówczesną dziewczyną Miriam Barendsen jechał Chevroletem Corvettą na sylwestrową imprezę do rodzinnego domu w Sheffield. Na drodze wyprzedziła go Alfa Romeo, a według relacji perkusisty Def Leppard kierowca miał go podpuszczać do tego, żeby się z nim ścigał, jednocześnie zajeżdżając mu drogę.

Prędkość zrobiła swoje - muzyk na jednym z zakrętów stracił kontrolę nad autem, przejechał przez kamienny mur i wjechał na pole. Samochód koziołkował, w wyniku czego źle przypięty pasami Allen wyleciał z pojazdu.

Reklama

"Wylądowałem na polu i pomyślałem, że moja ręka została w samochodzie" - mówił po latach Rick Allen ("Fighting Back" BBC), który na skutek szoku niewiele pamięta z wypadku.

Poszkodowanego muzyka znalazła Miriam Barendsen (nic jej się nie stało), której pomogli dwaj przechodnie - pielęgniarka i policjant po służbie. Perkusista trafił do pobliskiego szpitala, gdzie lekarze przyszyli ramię. Kończyny jednak nie udało się uratować, gdyż wdało się zakażenie. Do Allena docierało to stopniowo.

"Nie miałem czegoś takiego, że nagle mnie uderzyło, że nie mam ramienia. To trwało ze dwa czy trzy tygodnie, kiedy w pełni zdałem sobie z tego sprawę" - wspomniał Rick Allen. Wówczas muzyk był przekonany, że już nigdy nie zasiądzie za zestawem perkusyjnym, a jego rozwijająca się kariera (na koncie Def Leppard miał wtedy trzy bardzo dobrze przyjęte płyty - "On Through the Night", "High 'n' Dry" i "Pyromania") - przerwana.

Jego koledzy z zespołu nie myśleli jednak o zmianie za bębnami, a Allen po początkowym załamaniu wkrótce zaczął myśleć o powrocie do gry. Razem z inżynierami i perkusistą Status Quo Jeffem Richem opracował elektroniczną perkusję, na której mógł grać jedną ręką oraz nogami.

20 miesięcy po wypadku Rick Allen przeszedł prawdziwy chrzest bojowy - pojawił się na scenie z Def Leppard przed wielotysięczną publicznością na festiwalu Monsters of Rock w Castle Donnington.


"Robi świetnie swoją robotę jedną ręką, trzema, dwiema - jakie to ma znaczenie?" - mówił Joe Elliott, wokalista Def Leppard.

Rick Allen nie ukrywa, że po wypadku jego styl gry na perkusji uległ "dramatycznej" zmianie, ale jednocześnie dodaje, że jest dzięki temu "unikatowy". "Mogę zrobić rzeczy, których inni ludzie niekoniecznie potrafią" - podkreśla muzyk, nazywany przez fanów "Thunder God".

Już z jednorękim Allenem Def Leppard wydał płytę "Hysteria" (1987), która na całym świecie rozeszła się w ponad 20-mln nakładzie, docierając do szczytu list przebojów po obu stronach Atlantyku. Taki sam sukces (choć przy mniejszej sprzedaży) powtórzył kolejny album - "Adrenalize" (1992), wydany już po kolejnej tragedii w zespole, niespodziewanej śmierci gitarzysty Steve'a Clarka, który przedawkował leki, narkotyki i alkohol.


W 2015 roku ma się ukazać nowy studyjny materiał, pierwszy od czasu "Songs from the Sparkle Lounge" z 2008 r. A 19 maja Def Leppard po ponad 10-letniej przerwie powróci do Polski, by wystąpić na Torwarze w Warszawie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ramię | Def Leppard | Rick Allen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama