Phil Collins: Przypomnieć emocje
Phil Collins ostatnie większe sukcesy odniósł aż 20 lat temu. Potem przypominał o sobie przeprowadzką do Szwajcarii w celu uniknięcia płacenia wysokich podatków, następnie kolejnym rozwodem, postępującą utratą słuchu i innymi kłopotami ze zdrowiem. Teraz wokalista powraca z soulową płytą "Going Back".
"Nawet Phil Collins musi wiedzieć, że wszyscy jesteśmy już zmęczeni Philem Collinsem" - pisał tygodnik "Entertainment Weekly" w 1996 roku, tuż po wydaniu płyty "Dance Into The Light". Czy ośmioletnia przerwa, jaka minęła od czasu wydania poprzedniego albumu "Testify" (2002), to wystarczający czas, byśmy znów zatęsknili za byłym frontmanem grupy Genesis?
A było tak pięknie... Po zastąpieniu w 1975 r. Petera Gabriela za mikrofonem w prog-rockowej grupie Genesis, dotychczas występujący na jej tyłach perkusista Collins, wyczuł nadchodzący wiatr zmian i w latach 80. skierował zespół w bardziej komercyjne rejony. Najlepszym przykładem była płyta "Invisible Touch" (1986), z takimi przebojami, jak "Land Of Confusion" (pamiętny teledysk z lalkami przypominającymi prezydenta Reagana i premier Thatcher) i tytułowym "Invisible Touch".
Zobacz klip do "Land Of Confusion" Genesis:
Równolegle Collins odnosił sukcesy jako solista, a ukoronowaniem jego kariery był utrzymany w poważniejszym klimacie album "... But Seriously" (1989), z takimi nagraniami, jak "I Wish It Would Rain Down" i "Another Day In Paradise". Efekt - Numer 1 w kilku krajach, w tym w USA (4-krotna Platyna) i Anglii (8 razy Platyna, aż 15 tygodni na szczycie tamtejszej listy). Kolejne lata to jednak coraz gorsze oceny krytyków i słabsze wyniki sprzedaży.
Wydana w 2002 roku płyta "Testify", w USA sprzedała się w zaledwie 140 tysiącach egzemplarzy. Dorobek obfitujący w przeboje pozwolił jednak Collinsowi odkuć się na trasie koncertowej. Razem z dorobkiem Genesis ma na koncie ponad 150 milionów sprzedanych płyt, co plasuje go w ścisłej czołówce najpopularniejszych artystów na świecie.
Niedźwiedzia przysługa
Do licznych nagród Collins dołożył wyróżnienia przyznawane przez przemysł filmowy. Początek to nominacja do Oscara i Złotego Globu za "Against All Odds (Take A Look At Me Now)" (1984). Collins pojawił się także na ekranie, w takich filmach, jak "Buster" (muzyk zebrał przychylne opinie, ale soundtrack okazał się popularniejszy od obrazu), "Phil Oszust Collins" czy "Hook" Stevena Spielberga.
Dużym sukcesem okazała się także współpraca z wytwórnią Walta Disneya, a Collinsowi udało się trafić do młodszej publiczności. Za kompozycję "You'll Be In My Heart", pochodzącą z animowanego "Tarzana" (1999), otrzymał Oscara. Ciągnęło Collinsa do dżungli - kolejne odsłony współpracy z Disneyem to: "Mój brat niedźwiedź", "Tarzan 2: Początek legendy" i "Księga dżungli 2" (w tym filmie podkładał głos jednego z bohaterów). To właśnie "Tarzan" jest ostatnim wpisem na liście sukcesów muzyka - przyniósł mu m.in. nagrodę Grammy, Oscara, Złoty Glob oraz wyróżnienie American Music Awards...
Zobacz teledysk do "You'll Be In My Heart" z "Tarzana":
Granie w prezerwatywie
Lata intensywnego koncertowania i pracy w studiu odbiły się jednak na zdrowiu Collinsa. Muzyk poinformował o tym, że traci słuch w jednym uchu. Ze względu na poważną kontuzję kręgosłupa, musiał też zrezygnować z gry na perkusji, gdyż nie był w stanie utrzymać pałeczek w dłoniach. Operacja nieco polepszyła jego stan.
"Gdy za pierwszym razem po wyjściu ze szpitala chwyciłem za pałki, to po prostu wyleciały mi z rąk. Kiedy chcę zagrać, muszę je przykleić taśmą do dłoni. Czuję się tak, jakbym grał w prezerwatywie. To bardzo ogranicza swobodę mojej gry" - przyznał w rozmowie z magazynem "Rolling Stone".
W połowie tej dekady rozpoczęły się rozmowy o reaktywacji najsłynniejszego składu Genesis, z Peterem Gabrielem za mikrofonem (Collins chciał wrócić do perkusji) i Stevem Hackettem na gitarze. Ostatecznie obaj muzycy nie zdecydowali się na powrót do Genesis i słynna rockowa grupa wyruszyła na trasę "Turn It On Again" (2007) w trzyosobowym składzie. W czerwcu tego samego roku zespół dał też pamiętny koncert na Stadionie Śląskim w Chorzowie, któremu towarzyszyły dodatkowe atrakcje w postaci wyładowań atmosferycznych i ulewnego deszczu. Choć Genesis nie został nigdy oficjalnie rozwiązany, to prawdopodobnie już nie powróci na scenę.
Okropne uczucie
Ostatnie lata Collins spędzał z trzecią żoną Orianne Cevey w Begnins, nad Jeziorem Genewskim, w Szwajcarii, dokąd przeniósł się z rodzinnej Wielkiej Brytanii, by uniknąć wysokich podatków. Cevey urodziła mu dwójkę synów, Nicholasa i Matthew. Jednak ich związek się rozpadł, a Collins po rozwodzie w 2007 roku zapłacił byłej żonie ponad 40 milionów dolarów! Muzyk przeniósł się do pobliskiej mieściny Fechy, bo - jak tłumaczył - chciał być blisko swoich dzieci.
"Mam dwóch małych synów, których także dzisiaj rano odprowadziłem do szkoły. Pierwszej trójki nigdy nie odprowadzałem" - wyjaśnił. "Teraz mając Matthew i Nicholasa chcę być tatą i koniec" - stwierdził Phil Collins.
"Skończyłem szkołę i w wieku 19 lat przystąpiłem do Genesis. Od tamtego czasu nie robiłem nic innego. Żona telefonowała do mnie, mówiąc: 'Ale pięknie, ty dzisiaj idziesz na przyjęcie w Chicago, a ja siedzę w domu z dziećmi'. Okropne uczucie" - wspomina.
Obecnie spotyka się z amerykańską prezenterką Daną Tyler, jednak nie zdecydował się z nią zamieszkać.
Poprzednie rozwody (w 1980 i 1996 roku) odcisnęły się na twórczości Phila Collinsa, szczególnie było to widoczne po pierwszym, kiedy powstała jego debiutancka solowa płyta "Face Value", z wielkim przebojem "In The Air Tonight", którego tekst dotyczył małżeństwa z Andreą Bertorelli.
Zobacz koncertowe wykonanie "In The Air Tonight":
Również po rozstaniu z Orianne Cevey rzucił się w wir pracy. Tym razem niespełna 60-letni muzyk zdecydował się sięgnąć do swoich soulowych inspiracji, którym już wcześniej dawał upust. W 1982 roku do szczytu brytyjskiej listy dotarła przeróbka "You Can't Hurry Love" z dorobku The Supremes. Z kolei koncertowa wersja "My Girl" The Temptations trafiła na składankową płytę Collinsa "Love Songs: A Compilation... Old And New" (2004).
Dawne emocje
W lipcu tego roku Phil Collins wystąpił jako gość specjalny na prestiżowym jazzowym festiwalu Montreux w Szwajcarii. "Nie chciałem nic zmieniać, tylko przypomnieć dawne emocje" - mówił, zapowiadając materiał z przygotowywanej płyty "Going Back". Nagrany po ośmiu latach przerwy album, zawiera utwory wykonawców nagrywających dla słynnych soulowych wytwórni Motown i Stax, jak m.in. The Temptations, Stevie Wonder, The Supremes, Dusty Springfield czy The Four Tops.
Collins przy tej płycie nawiązał współpracę z trzema żyjącymi muzykami Funk Brothers, sesyjnej grupy nagrywającej z czołówką Motown. Pierwsze recenzje nowego albumu są przychylne, co wskazuje na to, że stęskniliśmy się za sympatycznym Philem. Niewykluczone jednak, że "Going Back" będzie pożegnalną płytą Collinsa.
Zobacz teledysk do tytułowego nagrania "Going Back":
"Uważam, że zrobiłem już wszystko, co musiałem, jako muzyk" - powiedział w niedawnym wywiadzie.
Poproszony o dokonanie bilansu swej kariery, odparł:
"Najpiękniejszym momentem była gra na perkusji podczas występów z Erikiem Claptonem w 1986 roku. A potem Live Aid".
Michał Boroń