Reklama

Pamiętacie "Oh, Pretty Woman"?

20 lat temu, 6 grudnia 1988 roku, zmarł Roy Orbison, jeden z pionierów rock and rolla. Do dziś jego nazwisko kojarzone jest z wielkim przebojem "Oh, Pretty Woman".

Sporą popularnością cieszyły się także takie piosenki Orbisona, jak "Running Scared", "Crying, In Dreams", "It's Over", "Dream Baby", "Only The Lonely", "Candy Man" czy "Mean Woman Blues".

Szczyt jego kariery przypadał na połowę lat 60., kiedy na listach królował właśnie wspomniany na początku utwór "Oh, Pretty Woman". Muzyk koncertował wówczas u boku największych sław tamtych lat, m.in. The Beatles, The Rolling Stones czy The Beach Boys.

Sam Elvis Presley w 1976 roku nazwał Orbisona "najwspanialszym wokalistą na świecie".

Z czasem jednak jego kariera uległa załamaniu. Dopiero pod koniec lat 80. powrócił w chwale jako członek folk-rockowej supergrupy The Traveling Wilburys. W składzie zespołu znaleźli się także Jeff Lynne (Electric Light Orchestra), stary druh George Harrison z The Beatles, Bob Dylan i Tom Petty.

Reklama

Ich debiut "Traveling Wilburys vol. 1" (1988) sprzedawał się znakomicie - w ciągu pół roku od premiery rozeszły się 2 miliony egzemplarzy.

Wraz z sukcesem Traveling Wilburys Orbison nagrał - ostatnią, jak się potem okazało - płytę "Mystery Girl". Pomagali mu m.in. koledzy z Wilburys, a także Bono i The Edge z U2, którzy napisali utwór "She's a Mystery to Me".

Orbison nie doczekał jednak premiery - zmarł 6 grudnia 1988 roku na atak serca w szpitalu w Hendersonville w stanie Tennessee. Miał 56 lat.

W roku 1987 Roy Orbison został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame, a dwa lata później - już pośmiertnie - do Songwriters Hall of Fame.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rock | rock and roll | Roy Orbison
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy