Ozzy Osbourne w sądzie
Ozzy Osbourne nie zamierzał czekać, aż sprawa telewizyjnej transmisji w systemie pay-per-view, występu jego i kilku innych wykonawców podczas objazdowej trasy "Ozzfest" rozwiąże się sama. Skoro ostrzeżenia nie poskutkowały, muzyk postanowił w piątek, 17 listopada, pozwać odpowiedzialnych za wyemitowanie koncertu w telewizji do sądu. Utrzymuje, iż zgodnie z umową przewidziane były wyłącznie transmisje w Internecie.
Legendarny wokalista Black Sabbath wraz z grupami Soulfly, Godsmack, Pantera, Methods of Mayhem, Static-X, Disturbed i Slaves On Dope, żądają w sumie 20 milionów dolarów odszkodowania. W pozwie wniesionym do sądu w Los Angeles, jako winowajcy wymienieni są: internetowa firma MCY.com, telewizja DirectTV oraz płatna sieć iN Demand. Dwie ostatnie z wymienionych odpowiedzialne były za dystrybucję koncertu.
Ozzy wraz z innymi wykonawcami zarzucają im naruszenie praw autorskich i bezprawne wykorzystanie nazw zespołów. Poza tym wszystkie trzy firmy oskarżono o "trwałe naruszenie reputacji grup i pogwałcenie ich artystycznych wizji".
Koncert wyemitowano już dwukrotnie. Za obejrzenie go fani musieli zapłacić po 20 dolarów. Muzycy zapewniają, że o formie obejrzenia występu z "Ozzfest" w systemie pay-per-view nie było wcześniej mowy, a umowa obejmowała wyłącznie dwie transmisje internetowe.
Stacja MCY.com porozumiała się z iN Demand i DirectTV, które udostępniły jej materiał. Jej bossowie twierdzą, że umowa z firmą Osbourne Management, reprezentującą muzyków, obejmowała także transmisje telewizyjne.
Ozzy utrzymuje, że taka możliwość wygasła wraz z zakończeniem trasy we wrześniu bieżącego roku. Poza tym żaden z wykonawców nie dostał ani centa z dochodów, które przyniosła płatna transmisja. I tu jest chyba pies pogrzebany.
Na razie każda ze stron obstaje przy swojej wersji i wygląda na to, że cała sprawa zakończy się jednak na sali sądowej. Wcześniej muzycy apelowali do fanów, aby zbojkotowali płatne transmisje telewizyjne występów z "Ozzfest". Nie wiadomo jednak, z jakim skutkiem.