Reklama

Ozzy Osbourne: Jak to z nietoperzem było

Jednym z najsłynniejszych rock'n'rollowych mitów jest odgryzienie głowy nietoperzowi przez Ozzy'ego Osbourne'a.

Dla wielu historia z koncertu w Des Moines w stanie Iowa (20 stycznia 1982 roku) to niepowtarzalny dowód na rock'n'rollowy charakter legendarnego frontmana Black Sabbath. Wokół tego wydarzenia narosło tak wiele plotek i domysłów, że magazyn "Rolling Stone" w 2004 roku umieścił je na drugim miejscu swojej listy "najdzikszych mitów rock'n'rolla".

Przypomnijmy w skrócie najważniejsze fakty związane z nietoperzem w ustach Ozzy'ego Osbourne'a. Podczas trasy koncertowej promującej album "Diary Of A Madman" ostro imprezujący wokalista wymyślił sobie, że będzie rzucał w publiczność surowym mięsem. I nie chodzi tu o gęsto miotane przekleństwa, ale dosłownie o prawdziwe mięso.

Reklama

Ozzy Osbourne i historia z nietoperzem

20 stycznia 1982 roku w Veterans Auditorium w Des Moines jeden z fanów postanowił zrewanżować się wokaliście, rzucając na scenę nietoperza. Oślepione reflektorami zwierzę nie poruszało się, a Ozzy pomyślał, że nietoperz jest gumową zabawką...

Oddajmy głos samemu Ozzy'emu:

"Byłem święcie przekonany, że był to jeden z tych sztucznych nietoperzy, którymi ludzie straszą się w Halloween. Scena była dosłownie pokryta gumowymi nietoperzami, którymi rzucali we mnie fani. To musiało być tak, że przez przypadek podniosłem żywego... To wcale nie było przyjemne" - wspominał w "New York Timesie".

Szalony rockman uznał, że będzie zabawne, kiedy włoży go sobie do ust i ugryzie. Wówczas okazało się, że nietoperz nie jest gumową zabawką i zaczął się szamotać, trzepocząc skrzydłami. Wystraszony wokalista odrzucił zwierzę, ale w ustach miała mu zostać główka nieszczęsnego ssaka.

Tutaj wkraczamy już w strefę mitu, bo z jednej strony po latach "Rolling Stone" i sam Ozzy utrzymywali, że nietoperz był jak najbardziej żywy, tymczasem młody chłopak, który rzucił go na scenę twierdził, że już wtedy był martwy. Są też inni, przysięgający na wszystkie świętości, że nietoperz jednak był gumową zabawką.

Po incydencie Osbourne przez dwa tygodnie przyjmował serię bolesnych zastrzyków obawiając się zachorowania na wściekliznę (ponoć wyrywający się nietoperz miał go ugryźć). Tydzień później z powodu leków upadł na scenie podczas koncertu. Zachowanie Ozzy'ego z nietoperzem odbiło się głośnym echem, a wiele występów zostało oprotestowanych przez obrońców praw zwierząt. Oczywiście, nie przeszkodziło to w dalszej karierze rockmana, a łatka tytułowego "madmana" (czyli szaleńca) przylgnęła do Osbourne'a na dobre.

"Jedna rzecz, która mnie mocno zdumiewa to, że nawet teraz ludzie podchodzą i pytają mnie: 'Ozzy, czy ty naprawdę odgryzłeś nietoperzowi głowę?'" - mówił w 2011 roku Ozzy podczas Tribecca Film Festival, gdzie prezentował swoją filmową biografię "God Bless Ozzy".

"Jeśli tego nie wiesz, to znaczy, że musiałeś mieszkać w jaskini" - odpowiada wówczas pytającym "Książę Ciemności".

Czytaj także:

Ozzy Osbourne poważny na serio

Black Sabbath = heavy metal

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ozzy Osbourne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy