Metallica: "Po prostu pozabijajmy ich wszystkich"

"Tak jak Metallica nie grał nikt wcześniej" - podkreśla Łukasz Wiewiór, dziennikarz muzyczny z miesięcznika "Teraz Rock". W czwartek (25 lipca) mija 30 lat od ukazania się debiutanckiej płyty zespołu "Kill'Em All".

Okładka albumu "Kill'Em All"
Okładka albumu "Kill'Em All" 

Drogi dwóch miłośników muzyki rockowej mieszkających w Los Angeles: perkusisty Larsa Urlicha oraz gitarzysty i wokalisty Jamesa Hetfielda, przecięły się w połowie 1981 roku. Początkowo do współpracy nie doszło - nieco bardziej doświadczony Hetfield uznał grę Ulricha za niewystarczająco dobrą, aby go zaangażować do zespołu. Sytuacja zmieniła się, gdy perkusista otrzymał propozycję nagrania utworu na składankę pt. "Metal Massacre".

"Lars powiedział, że ma kumpla Briana Slagela, który tworzy album metalowy i zarezerwował dla niego jedno miejsce. 'Zaraz tam będę', wrzasnąłem!" - tak rozmowę telefoniczną z Ulrichem wspominał po latach Hetfield, przytoczony na kartach książki "Sprawiedliwość dla wszystkich" Joela McIvera.

Obaj muzycy, choć bez skompletowanego całego zespołu, rozpoczęli próby, w wyniku których nagrano utwór "Hit The Lights".

Wybór nazwy dla zespołu nie był prosty. Najlepszą propozycję nieświadomie podsunął Larsowi Ulrichowi promotor muzyki metalowej Ron Quintana, który chciał założyć czasopismo muzyczne. Odnośnie tytułu wahał się między "Metalliką" a "Metal Manią". Zapytany o zdanie Urlich wskazał na "Metal Manię", a sam "pożyczył" dla zespołu pierwsze określenie. Na wydanej w połowie 1982 roku składance "Metal Massacre" wydrukowano błędnie "Mettallica".

Zanim pierwsze nagranie zespołu ukazało się na rynku, grupa miała już ustalony skład. Hetfielda i Ulricha wsparli: Ron McGovney na gitarze basowej i Dave Mustaine - gitarzysta solowy. W marcu Metallica miała za sobą samodzielny debiut sceniczny i granie przed zespołem Saxon.

"Graliśmy coraz szybciej. Nie wiem czy byliśmy nerwowi czy stremowani, w każdym razie to adrenalina zwiększyła szybkość" - tak ten drugi występ wspominał James Hetfield przywołany w książce "Metallica: biczowanie dźwiękiem" Eddie'go McSquare'a.

W środowisku fanów muzyki metalowej zespół zdobył popularność taśmą demo pt. "No Life 'Til Leather". "Wysłaliśmy 5 egzemplarzy do 5 ludzi, a tydzień później setka gówniarzy miała już swoje kopie. To się rozprzestrzeniło jak ogień!" - podkreślał Lars Urlich. Taśma trafiła również do Johny'ego Zazuli - właściciela sklepu "Rock'n'Roll Heaven" w Nowym Jorku. Postanowił on sprowadzić grupę na koncerty i ewentualnie załatwić kontrakt płytowy.

Miesiąc przed wyjazdem do Nowego Jorku zespół wymienił basistę - Rona McGovney'a zastąpił Cliff Burton. Już na miejscu muzycy postanowili wyrzucić nie radzącego sobie z używkami Dave'a Mustaine'a i zatrudnić na jego miejsce Kirka Hammetta.

"Tak naprawdę nie przesłuchiwaliśmy Kirka. Wszedł, rozstawił się, zagrał i już był w zespole. Nie mam pojęcia, co byśmy zrobili, gdyby nam się nie spodobał. Nie mieliśmy pieniędzy, żeby odesłać go z powrotem. Ledwo wystarczyło nam pieniędzy, żeby odesłać Dave'a" - opowiadał Hetfield.

Panowie ćwicząc materiał i dając koncerty w lokalnych klubach, czekali na możliwość nagrania płyty. Zazula chodził z taśmami po wytwórniach, ale nikt nie był zainteresowany tego typu muzyką. Ostatecznie Zazula postanowił założyć własną wytwórnię Megaforce Records i wyłożyć pieniądze na sesje nagraniowe.

Nagrania rozpoczęły się 10 marca w studiu Music America Recording Studios w Rochester. Właściciel studia Paul Curcio pełnił równocześnie funkcję producenta. Muzycy Metalliki mieli do jego pracy zastrzeżenia.

"Kiedy nagrywaliśmy 'Kill'Em All', nie mieliśmy żadnego doświadczenia w pracy w studiu. Nasz tak zwany producent siedział i odhaczał w swoim notesie nazwy utworów mówiąc: 'Dobra, jak już dzisiaj skończymy, możemy pójść do klubu. Jest już kawa?'" - wspominał po kilku latach Hetfield.

Pewnym problemem okazał się tytuł płyty. Muzycy chcieli ją nazwać "Metal Up Your Ass".

"Był to slogan, który towarzyszył nam od pierwszego dnia działalności. Założyliśmy Metallikę, aby wbijać we wszystkich metal siłą. A wbijać go przez tyłek to najbardziej brutalny sposób. Uważaliśmy, że to świetny tytuł dla płyty" - oceniał po latach Hetfield w wywiadzie dla "Tylko Rocka". Jednak na taki tytuł nie zgodził się dystrybutor. Na pomysł zamiennika wpadł Burton. "Cliff powiedział; "Just kill'em all' ("Po prostu pozabijajmy ich wszystkich"). I ten zwrot stał się tytułem płyty" - wspominał Zazula.

Album trafił do sklepów 25 lipca 1983 roku. "W Ameryce sprzedaliśmy siedem tysięcy egzemplarzy prosto z magazynu, co było naprawdę podniecające" - oceniał Zazula. Do końca roku w Stanach sprzedało się jeszcze 10 tys. płyt. Promocja płyty została rozpoczęta niemal natychmiast po jej wydaniu - zespół udał się na trasę z brytyjską grupą Raven.

"'Kill'Em All' rozsadza szczeniacka energia. Postawa Metalliki była kontrapunktem dla pudel metalu i gładkiej produkcji. Niespotykana dotąd ilość riffów na minutę, zawrotne prędkości, wściekłe wokale i chropowaty sound - tak wyglądała ówczesna rewolucja. Iron Maiden też komplikował utwory, Mercyful Fate też pędziło na łeb na szyję, a Venom sięgał w najbrudniejsze rejony brzmieniowe, ale tak jak Metallica nie grał nikt wcześniej" - ocenia Łukasz Wewiór.

Muzycy po latach przychylnie oceniają swój pierwszy album. "Jestem dumny z tego, co robiliśmy. Czytam w wywiadach, jak niektórzy muzycy twierdzą: 'Cóż, zespół na pierwszej płycie to nie byliśmy tak naprawdę my, chociaż na okładce była nasza nazwa'. Nigdy czegoś takiego nie powiem. Fakt, zmieniamy się, ale to wszystko" - podkreślał Lars Urlich.

Po "Kill'Em All" zespół zdobywał coraz większą popularność. "Metallica na 'Ride The Lightning' nagrała balladę, a Hetfiled spreparował kilka naprawdę mocnych, ambitnych tekstów. Tego ortodoksi nie mogli znieść. Powstało wówczas hasło: skończyli się na 'Kill'Em All'. Na 'Master Of Puppets' wytyczyli nowe standardy thrashu, '...And Justice For All' wyniosło metal na salony nagrodzonym Grammy 'One', a za sprawą 'Czarnego albumu' stali się największym zespołem metalowym na świecie. Mając taki status mogli sobie potem pozwolić na wycieczki w bardziej rockowe rejony na 'Loaded' czy nawet eksperymenty z symfonią" - przypomina Łukasz Wewiór z miesięcznika "Teraz Rock".

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas