Jest najczęściej odtwarzaną piosenką XX wieku. Miała nazywać się… "The Cowboy Song"
"Bohemian Rhapsody" to dzieło, które nie tylko złamało wszelkie zasady, pobiło liczne rekordy i do dziś - jak się nad tym chwilę zastanowić - zdumiewa swoją odwagą. To także utwór, który zachował na zawsze swoją tajemnicę.
Utwór "Bohemian Rhapsody" swoje początki ma już pod koniec lat 60., kiedy Freddie Mercury, będący wówczas studentem Ealing Art College, zaczynał komponować pierwsze linie tekstu. Choć wówczas nie mógł przewidzieć sukcesu swojego dzieła, już pierwsze szkice zapowiadały muzyczną rewolucję.
Narodziny "Bohemian Rhapsody"
Brian May, gitarzysta Queen, wspomina, że Mercury zaprezentował zespołowi swoje pomysły w latach 70., wstępnie nazywając utwór "The Cowboy Song". Inspiracją dla tego tytułu był wers "Mama… just killed a man". Mercury przyniósł ze sobą liczne kartki z notatkami, na których przed laty zapisywał fragmenty tekstu i pomysły na harmonijne aranżacje.
Grał na pianinie, bijąc w klawisze niemal jak instrument perkusyjny, co nadawało jego grze wyjątkową intensywność. Zapisane na kartkach pomysły z czasem przekształciły się w koncepcję stworzenia jednej długiej opowieści muzycznej, łączącej różnorodne style i elementy.
Freddie Mercury przedstawił swoją wizję zespołowi. Sam stwierdził, że materiału wystarczyłoby na kilka piosenek, ale zamiast tego chciał połączyć je w jedną całość.
Tak narodziła się ponad sześciominutowa miniopera rockowa, która stała się jednym z najbardziej znanych utworów, nie tylko w repertuarze Queen, ale w całej historii muzyki popularnej.
Tak nagrywano "Bohemian Rhapsody"
Queen po raz pierwszy ćwiczyli "Bohemian Rhapsody" w Ridge Farm Studio w Surrey w połowie 1975 roku, a następnie przez trzy tygodnie pracowali nad utworem w Penrhos Court w Herefordshire. W sierpniu 1975 roku byli gotowi na pierwsze nagranie. Doszło do niego 24 sierpnia w słynnym Rockfield Studios w Monmouth, w Walii. Brian May opisywał ten moment jako wręcz ekstatyczny.
Utwór zaczyna się słynnym a cappella, przechodząc następnie przez różnorodne style muzyczne – od rocka glam po operę. Na operowy fragment poświęcono tydzień, podczas którego Mercury szczegółowo rozplanował wszystkie harmonijne partie. W nagraniu uczestniczyło 160 warstw wokali, z Mercury’m w środkowym rejestrze, May’em w dolnym, a perkusistą Rogerem Taylorem w wysokim (basista John Deacon grał na gitarze basowej, ale nie śpiewał). Mercury z ogromnym zapałem nagrywał dodatkowe partie wokalne, aż osiągnął efekt chóru – dźwięki "mamma mia", "Galileo" i "Figaro" przesuwały się między różnymi oktawami. Według May’a, taśma była tak często odtwarzana, że w pewnym momencie zaczęła się wyraźnie zużywać.
Symbolika i odniesienia w "Bohemian Rhapsody"
Tekst piosenki pełen jest nieoczywistych odniesień, które tylko podkreślają talent Mercury’ego jako autora tekstów. W utworze pojawia się postać Scaramouche – błazeńska figura z komedii dell'arte, "Bismillah" – termin z Koranu oznaczający "w imię Allaha", oraz Beelzebub – archaiczne określenie diabła. Nazwisko Galileusza (Galileo Galilei) mogło być ukłonem Mercury’ego w stronę zainteresowań Briana May’a, który pasjonował się astronomią i później zdobył tytuł doktora astrofizyki.
Mercury nigdy nie wyjaśnił w pełni znaczenia tekstu, co tylko wzmacnia tajemniczość utworu. May sugerował, że wokalista wprowadził do piosenki wiele osobistych odniesień, co mogło być jego sposobem na zmierzenie się z trudnościami związanymi z przeszłością i życiem prywatnym.
Premiera i odbiór publiczności
Po ukończeniu finalnej wersji piosenki, zespół czuł, że stworzył coś wyjątkowego. Producent Roy Thomas Baker wspomina, że słuchając po raz pierwszy całej, sześciominutowej kompozycji czuł, że bierze udział w historycznym momencie. Mimo początkowych oporów wytwórni płytowej, która obawiała się, że utwór jest zbyt długi, Queen upierali się, że "Bohemian Rhapsody" musi zostać wydane jako singiel. Ogromną pomoc okazał im dziennikarz radiowy Kenny Everett, który wielokrotnie odtwarzał utwór w stacji Capital Radio.
Co nam zostało po "Bohemian Rhapsody"?
Ambitny utwór Mercury’ego szybko stał się punktem kulminacyjnym koncertów Queen - jak słynny koncert Live Aid w 1985 roku. W 2004 roku "Bohemian Rhapsody" trafił do Grammy Hall Of Fame, a głos Mercury’ego został uznany przez czytelników magazynu Rolling Stone za najlepszy w historii rocka. W 2018 roku "Bohemian Rhapsody" został ogłoszony najczęściej odtwarzaną piosenką XX wieku.
Freddie Mercury wierzył, że "Bohemian Rhapsody" daje słuchaczom możliwość samodzielnego interpretowania utworu. "Myślę, że ludzie powinni go po prostu posłuchać, zastanowić się nad nim i sami zdecydować, co dla nich oznacza" - mówił.