Zbadano, jakie piosenki najlepiej działają na człowieka. Zaskakujące ustalenia naukowców
Choć myślami jeszcze jesteśmy na wakacjach i korzystamy z ostatnich, słonecznych dni, nieuchronnie zbliża się tzw. sezonowa depresja, która jest nam szczególnie bliska podczas jesieni. Co prawda niektórzy czekają na ten czas i preferują potęgowanie melancholii dobijającymi utworami, lecz my stawiamy na rozchmurzenie! W związku z tym przygotowaliśmy dla was numery, dzięki którym poczujecie trochę słońca.
Najpierw pod lupę weźmiemy utwory, które według badań najlepiej działają przeciw jesiennej chandrze. Cel znalezienia najweselszej playlisty wyznaczył sobie dr Jacob Jolij z Uniwersytetu w Groningen w Holandii. Kierował się takimi czynnikami, jak tekst, tonacja, tempo i ogólne przesłanie. W wyniku badań powstał specjalny ranking.
Queen - "Don't Stop Me Now"
Okazuje się, że to właśnie przebój z 1978 r. uplasował się na pierwszym miejscu w rankingu. Singel znalazł się na dwunastej pozycji na albumie "Jazz" zespołu Queen. Wrócił w 1981 r. W kompilacji najlepszych utworów grupy. Numer wykorzystywano wielokrotnie w filmach, reklamach i programach telewizyjnych.
Najsłynniejszym przykładem, w którym wykorzystano przebój, jest niewątpliwie "Wysyp żywych trupów", czyli brytyjsko-francuska produkcja parodiująca apokalipsę zombie. W 2014 r. czytelnicy "Rolling Stone" uznali "Don't Stop Me Now" za trzeci najlepszy singel w historii zespołu Queen.
Abba - "Dancing Queen"
Drugie miejsce na podium przypadło tanecznej piosence legendarnego szwedzkiego zespołu ABBA. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nie nucił tego numeru, gdy przykładowo poleciał w radio. Singel wyszedł w 1976 r. i szybko podbił serca słuchaczy. "Dancing Queen" znajdował się na ulubionej playliście brytyjskiej królowej Elżbiety II. Większej reklamy nie potrzeba.
Co ciekawe, utwór został nagrany już w 1975 r. pod roboczym tytułem "Boogaloo" i miał zupełnie inny tekst, niż oryginał. Nowa wersja miała być prezentem ślubnym od zespołu dla królowej Szwecji Sylwii i króla Karola XVI Gustawa. W przeddzień tego wydarzenia ABBA po raz pierwszy zagrała "Dancing Queen" na żywo.
The Beach Boys - "Good Vibrations"
Czołową trójkę zamyka "Good Vibrations" od amerykańskiej grupy The Beach Boys. Singel wyszedł w 1966 r. i z miejsca trafił na listy przebojów wielu krajów, w tym głównie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Miał być on także flagowym numerem na albumie "Let's Go Away for Awhile", lecz finalnie płyta nigdy nie ujrzała światła dziennego.
Całkowity koszt produkcji utworu szacuje się na dziesiątki tysięcy dolarów. Łatwo podejrzewać, że zwrócił się z solidną nawiązką. Ogłoszono go też "kieszonkową symfonią". Takie dzieło sztuki zamknięte w niespełna czterech minutach? To recepta na poprawę humoru, którą śmiało możemy wam przepisać.
Billy Joel - "Uptown Girl"
Dziewczyna z wyższych sfer przyjmująca względy chłopaka z przedmieścia? Brzmi jak scenariusz dziesiątek komedii romantycznych. Z jakiegoś powodu najchętniej wracamy do takich produkcji właśnie podczas jesiennych wieczorów. "Uptown girl" z 1983 r. może zastąpić niecierpliwym długi seans, a identyczny efekt gwarantuje szybciej, niż zdążylibyście zrobić sobie popcorn. Billy Joel oficjalnie zakończył swoją muzyczną karierę w 1997 r., lecz starsze o 14 lat "Uptown Girl" aspiruje do statusu nieśmiertelnego singla.
Survivor - "Eye Of The Tiger"
Scenę, w której Rocky Balboa przygotowuje się do rewanżu z owianym złą sławą Clubberem Langiem kojarzy każdy mniejszy bądź większy sympatyk kina. Wiadomo, że klatki z trzeciej części filmu "Rocky" nie byłyby aż tak magiczne, gdyby nie utwór lecący w tle. Sylvester Stallone poprosił zespół Survivor, by ten przygotował dla niego specjalny, motywacyjny singel, który mógłby wykorzystać w swojej produkcji. Grupa zamknęła się w studio i jeszcze w 1982 r. zapewne nie miała pojęcia, że "Eye Of The Tiger" zrobi aż taką furorę, a jego nieprzerwana sława będzie trwała aż do dziś.
Oryginalna, filmowa wersja utworu zawiera dodatkowe autentyczne ryki tygrysów, lecz Survivor postanowił je usunąć zarówno w oficjalnej wersji studyjnej, jak i w teledysku. Zresztą, "Eye Of The Tiger" było taką sensacją, że cztery lata po jego wypuszczeniu wyprodukowano film o właśnie takim tytule. Skoro singel potrafił zmotywować Rocky'ego, to dlaczego nie miałby nie działać na ciebie z tym samym skutkiem?
Najlepsze single Interii na jesienną chandrę
Playlista dr. Jacoba zawiera 100 numerów i z pewnością znajdziecie ją w sieci. Chcemy przedstawić wam także top 5 singli z naszego, subiektywnego rankingu. Przede wszystkim wyżej zabrakło polskich klasyków...
Bemibek - "Podaruj mi trochę słońca"
Zarówno pierwotna wersja utworu z 1972 r., jak i ta odświeżona w 2001 r. przez jego współautorkę Ewę Bem, musi pojawić się w tym zestawieniu. Kto nie marzy o odrobinie słońca podczas jesiennej chandry? Singel daje nam zapomnieć o szarej, deszczowej pogodzie. Poza tym wiele utworów wokalistki nastraja pozytywnie, więc obowiązkowo powinna wam teraz towarzyszyć.
Zespół Bemibek założył w 1970 r. Aleksander Bem i Andrzej Ibek. Rok później dołączyła do nich siostra Aleksandra, Ewa. W 1972 r. zaś grupa się rozwiązała. Mimo aż tak krótkiej działalności, zdążyli m.in. współpracować z Marylą Rodowicz i zagrać w NRD, ZSRR, Bułgarii, Jugosławii i Czechosłowacji. Po rozpadzie zespołu w 1973 r. rodzeństwo Bemów postanowiło założyć swoją grupę, czyli Bemibem, tworząc przy tym takie przeboje, jak "Śnieżna Samba" i "Po co jechać do Werony?". Zespół również nie może się pochwalić długim stażem. Rozpadł się po trzech latach działania.
Krzysztof Krawczyk - "Parostatek"
Cóż w życiu lepszego, niż grupowe śpiewanie "Parostatku"? Wystarczy umówić się ze znajomymi na wspólne karaoke, a dobry nastrój będzie wam towarzyszył jeszcze długo po domówce. Można wykorzystać ten patent również wśród najbliższej rodziny, w końcu nikt w tym kraju nie łączył pokoleń tak, jak robił to Krzysztof Krawczyk.
Po śmierci wokalisty prezydent Andrzej Duda obraził młodzież sugerując, że nie zna twórczości Krzysztofa Krawczyka. Podczas ostatnich koncertów naszej rodzimej legendy pod sceną pojawiali się zarówno emeryci, jak i nastolatkowie, a w mediach społecznościowych non stop przewija się jego postać. Polecamy więc bez względu na wiek!
Pharell Williams - "Happy"
"Happy" musiało się tutaj pojawić obowiązkowo. W zasadzie nie trzeba tego zbyt obszernie komentować, wystarczy posłuchać. Singel napisany, zaśpiewany i wyprodukowany osobiście przez Pharrela Williamsa uzyskał także nominację do Oscara jako najlepsza piosenka oryginalna (Best Original Song).
Singel wraz z teledyskiem wydano w 2014 r. i na dzień dzisiejszy spokojnie przebił granicę miliarda odtworzeń na YouTube. Po okresie jesiennym prognozujemy, że sięgnie znacznie wyżej. Dlaczego? Nawet nie pytajcie.
Dawid Podsiadło - "Małomiasteczkowy"
Czas na coś, co oderwie nas od szarej, miejskiej zieleni i pozwoli głowie pofrunąć, wizualizując ucieczkę do małej, spokojnej mieścinki, gdzie każdy każdego zna i lokalna społeczność darzy się niewymuszoną serdecznością. Urlopowe ucieczki do hoteli w Turcji czy Egipcie już się przejadły, czas by docenić to, co nasze.
"Małomiasteczkowy" jest tytułowym singlem trzeciej płyty Dawida, którą wydał w 2018 r. Rok później otrzymał za nią Fryderyka - zarówno jako popowy album roku, jak i za najlepszą oprawę graficzną.
Skaldowie - "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał"
Słowa do tego numeru napisał Wojciech Młynarski, zaś za jego kompozycję odpowiada Andrzej Zieliński. Skaldowie nagrali ten przebój dla Polskiego Radia w listopadzie 1967 r. Miesiąc później uzyskała tytuł Radiowej Piosenki Miesiąca, a w kolejnym roku została wybrana jako Radiowa Piosenka Roku. Sam tytuł utwierdza nas w przekonaniu, że to dobry wybór na przełamanie jesiennej chandry. Niekiedy wystarczy tylko przeczytać jej słowa, by nastroić się serdecznością nawet w pochmurny, deszczowy czas.
Utwór przeżywał swoją drugą młodość podczas jubileuszowej (75 lat) kampanii Tymbarku. "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał" w aranżacji Barbary Wrońskiej wraz z pozytywnym, stylizowanym na międzypokoleniowe nagraniem podbijał spoty reklamowe i poprawiał humor większości domowników. Przydałby się i dziś, by ponownie spełniać swoją rolę podczas jesiennego przygnębienia.
Bonus: Taco Hemingway - "Deszcz na betonie"
Przygotowaliśmy także bonusowy utwór, który może i niekoniecznie nastraja pozytywnie, lecz wprowadza nas w nostalgiczną podróż do czasów wakacji. Podczas jesiennych smutków dobrze wracać do momentów, które same wywołują uśmiech na twarzy. Dzięki Taco każdy Polak wie, jak pachną ostatnie dni wakacji.
"Deszcz na betonie" jest ostatnim, zamykającym płytę "Marmur" utworem, który jednocześnie zamyka spójne, koncepcyjne dzieło Taco Hemingwaya. Wśród fanów wokalisty uchodzi za niedościgniony, rapowy wzór płyty idealnej. Fakt faktem, to dość duża przesada, lecz nie można mu odejmować przemyślanej, artystycznej koncepcji.
Jesień wcale nie jest taka straszna, jak się wydaje. Wystarczy się do niej odpowiednio przygotować. Później czeka nas jeszcze cięższa do przeżycia pora roku, lecz wtedy także zadbamy o muzyczną ochronę.